No więc tradycyjnie Was przepraszam, gdyż ta recenzja miała pojawić się dużo wcześniej, ale wiecie - wcześniej bardzo zaniedbałem moje czytanie, dlatego muszę teraz nadrabiać zaległości...
Dziś przychodzę do Was recenzją książki Playlist for the Dead. Szczerze mówiąc, książki nie kupiłbym z własnej inicjatywy, ale wygrałem ją w konkursie, dlatego miałem okazję ją przeczytać. A czy mi się spodobała?
Miłego czytania! ♥
Tytuł: Playlist for the Dead
Oryginalny tytuł: Playlist for the Dead
Autorka: Michelle Falkoff
Tłumaczenie: Marcin Sieduszewski
Seria: -, pojedyncza powieść
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 272
Wymiary grzbietu: 1,9 cm
Opis
Przychodzisz rano do kumpla i okazuje się, że nie żyje. Coś się stało po
wczorajszej imprezie. Zostawił tylko playlistę z dołączoną kartką: "Dla
Sama – posłuchaj, a zrozumiesz".
Jak po tym szoku poskładać historię swego przyjaciela? Jak z kolejnych piosenek i własnych wspomnień dojść do prawdy o tym, co się działo w jego życiu? I w twoim własnym życiu – bo okazuje się, że nic nie wydarza się przypadkiem. Nic nie jest obok ciebie. Odtwarzając jego historię, zmieniasz też swoją – bo w twoim życiu pojawia się pewna zagadkowa dziewczyna.
Jak po tym szoku poskładać historię swego przyjaciela? Jak z kolejnych piosenek i własnych wspomnień dojść do prawdy o tym, co się działo w jego życiu? I w twoim własnym życiu – bo okazuje się, że nic nie wydarza się przypadkiem. Nic nie jest obok ciebie. Odtwarzając jego historię, zmieniasz też swoją – bo w twoim życiu pojawia się pewna zagadkowa dziewczyna.
Ocena
'To on nas tu zostawił, każąc wszystko rozgryźć na własną rękę i nie dając nam szansy na przeprosiny i zadośćuczynienie. Nigdy nie zrozumiem, jak pokrzywdzony, zagubiony i bezradny musiał się poczuć, aby uznać, że nie warto się dłużej starać.'
Wizualnie
Przyznam się Wam szczere... Okładka książki może nie jest ładna i raczej mi się niezbyt podoba, ale nie jest też brzydka czy okropna, mogę ją streścić jako... przeciętną. Jednak bardzo podoba mi się pomysł z dwoma głowami chłopaka i dziewczyny, które są połączone słuchawkami. Motyw ten jest bardzo trafny oraz świetnie nawiązuje do przedstawionej historii. O grzbiecie za wiele powiedzieć nie mogę, a jeśli już, to tylko tyle, że się nie wygina, jednak wcale nie ma się co dziwić - w końcu jest to króciutka książeczka. Opis jest bardzo intrygujący, myślę, że zachęci czytelnika do sięgnięcia po książkę. Czcionka nie jest ani za duża, ani za mała. Literówek również nie znajdziemy za wiele, a tusz nie rozmazuje się. Wydanie jest solidne, jednak wydawcy mogliby trochę bardziej popracować nad okładką książki.
'Wiedziałam, że już nigdy nie będę tą samą osobą co wcześniej, i było dla mnie ważne, aby wszyscy to zrozumieli.'
Fabuła
Muszę bardzo pochwalić autorkę, ponieważ miała świetny pomysł. Książka jest całkiem oryginalna, ta cała śmierć przyjaciela oraz dochodzenie do przyczyn poprzez playlistę... nigdy takiego czegoś nie czytałem. Jednak muszę też przyznać, że autorka zapożyczyła niektóre schematy od innych książek młodzieżowych, w niektórych momentach można było to wyczuć. Ale mimo to nie zaćmiewa to tej świeżości, którą autorka na zaserwowała.
Akcja książki na pewno nie pędzi, fabuła jest raczej spokojna, co nie zaliczam do plusów ani minusów. W końcu to taki rodzaj powieści.
Bardzo spodobało mi się przedstawienie całej intrygi. Jest ona bardzo ciekawa i skomplikowana. Książka wciąga, i to bardzo, a podczas czytania dużo myślałem. Cały czas próbowałem rozgryźć, jaka jest prawda, dlaczego Hayden się zabił. Muszę się przyznać, że bardzo często udaje mi rozwiązać różne łamigłówki czy zagadki, czasem z łatwością. Z jednej strony jest to bardzo pomocne, a z drugiej strasznie wnerwiające, bo na przykład kiedy oglądam bądź czytam jakiś kryminał, to przeważnie odgadnę, kto popełnił zbrodnię. Właśnie podczas czytania Playlist for the Dead udało mi się niektóre zagadki rozwiązać, na przykład domyśliłem się, kto stoi za tajemniczymi atakami oraz która osoba podszywa się pod Arcymaga Geda. Co do głównej tajemnicy, czyli dlaczego Hayden się zabił i kto jest najbardziej za to odpowiedzialny, domyśliłem się tylko w połowie. Jednak jedyną zagadką w książce, której nie udało mi się rozszyfrować, jest tajemnicza dziewczyna, Atena. Autorka naprawdę ciekawie poprowadziła wątek tej dziewczyny i do samego ujawnienia jej tożsamości nie udało mi się domyślić, kto nią jest.
Następnym plusem książki jest to, że wszystko jest sensowne i logiczne. Autorka wprowadza w fabułę wiele tajemnic oraz zagadek, które po zebraniu do kupy tworzą logiczną całość.
Oczywiście i w tej książce znalazło się miejsce na wątek romantyczny. Mimo tego, iż mam takich wątków powyżej uszu, to ten przedstawiony w Playlist for the Dead przypadł mi do gustu. Nie jest banalny, za co pierwszy plus. Obu bohaterom życzyłem tego, aby dobrze im się ułożyło, bo dla mnie zasługiwali na chwile szczęścia oraz miłości. Jednak zdradzę Wam, że poprowadzenie wątku miłosnego niej jest do końca szczęśliwe, jednak nie jest też w pełni tragiczne.
Następny plus tej historii to realizm. Książka nie jest przesłodzona - bohaterowie mają naprawdę ciężko, autorka cały czas rzuca im kłody pod nogi. Ci, którzy potrafią sobie z nimi poradzić, wychodzą zwycięsko, a ci, którzy nie potrafią dać im rady, raczej marnie kończą.
Mimo, iż rozwiązania większości zagadek można się domyślić, to zakończenie książki jest ciekawe i wzbudza wiele emocji. Podoba mi się to, że historię opowiedzianą w książce możemy poznać z perspektyw wielu bohaterów, dlatego nie ma stron dobra czy zła, a każdy bohater jest odpowiedzialny w jakimś stopniu za śmierć Haydena.
Akcja książki na pewno nie pędzi, fabuła jest raczej spokojna, co nie zaliczam do plusów ani minusów. W końcu to taki rodzaj powieści.
Bardzo spodobało mi się przedstawienie całej intrygi. Jest ona bardzo ciekawa i skomplikowana. Książka wciąga, i to bardzo, a podczas czytania dużo myślałem. Cały czas próbowałem rozgryźć, jaka jest prawda, dlaczego Hayden się zabił. Muszę się przyznać, że bardzo często udaje mi rozwiązać różne łamigłówki czy zagadki, czasem z łatwością. Z jednej strony jest to bardzo pomocne, a z drugiej strasznie wnerwiające, bo na przykład kiedy oglądam bądź czytam jakiś kryminał, to przeważnie odgadnę, kto popełnił zbrodnię. Właśnie podczas czytania Playlist for the Dead udało mi się niektóre zagadki rozwiązać, na przykład domyśliłem się, kto stoi za tajemniczymi atakami oraz która osoba podszywa się pod Arcymaga Geda. Co do głównej tajemnicy, czyli dlaczego Hayden się zabił i kto jest najbardziej za to odpowiedzialny, domyśliłem się tylko w połowie. Jednak jedyną zagadką w książce, której nie udało mi się rozszyfrować, jest tajemnicza dziewczyna, Atena. Autorka naprawdę ciekawie poprowadziła wątek tej dziewczyny i do samego ujawnienia jej tożsamości nie udało mi się domyślić, kto nią jest.
Następnym plusem książki jest to, że wszystko jest sensowne i logiczne. Autorka wprowadza w fabułę wiele tajemnic oraz zagadek, które po zebraniu do kupy tworzą logiczną całość.
Oczywiście i w tej książce znalazło się miejsce na wątek romantyczny. Mimo tego, iż mam takich wątków powyżej uszu, to ten przedstawiony w Playlist for the Dead przypadł mi do gustu. Nie jest banalny, za co pierwszy plus. Obu bohaterom życzyłem tego, aby dobrze im się ułożyło, bo dla mnie zasługiwali na chwile szczęścia oraz miłości. Jednak zdradzę Wam, że poprowadzenie wątku miłosnego niej jest do końca szczęśliwe, jednak nie jest też w pełni tragiczne.
Następny plus tej historii to realizm. Książka nie jest przesłodzona - bohaterowie mają naprawdę ciężko, autorka cały czas rzuca im kłody pod nogi. Ci, którzy potrafią sobie z nimi poradzić, wychodzą zwycięsko, a ci, którzy nie potrafią dać im rady, raczej marnie kończą.
Mimo, iż rozwiązania większości zagadek można się domyślić, to zakończenie książki jest ciekawe i wzbudza wiele emocji. Podoba mi się to, że historię opowiedzianą w książce możemy poznać z perspektyw wielu bohaterów, dlatego nie ma stron dobra czy zła, a każdy bohater jest odpowiedzialny w jakimś stopniu za śmierć Haydena.
'Przez ostatnie kilka dni na zmianę za nim tęskniłem i nienawidziłem go, czułem się winny i zdruzgotany – właściwie nie wiedziałem, jak powinienem się czuć, oprócz tego, że jakoś inaczej.'
Bohaterowie
Plusem książki jest to, że każdy bohater jest inny. Następną zaletą jest to, że każda postać została stworzona nie po to, żeby po prostu była, ale żeby odgrywała jakąś rolę w historii, czasem mniejszą, czasem większą.
Jeśli mam się przyznać, to powiem, że z bohaterami zżyłem się tylko po części.
Główny bohater, Sam, nie należy do moich ulubionych, odebrałem go raczej neutralnie. Nie potrafię go nawet ocenić... Sam musi się nauczyć żyć dalej pomimo wielkiej tragedii, musi poradzić sobie ze stratą, tęsknotą, samotnością oraz poczuciem winy. Jednak w niektórych momentach niesamowicie mnie denerwował, gdy tak naprawdę wyżywał się na niewinnych ludziach. W jego charakterze podziwiam to, że potrafił poradzić sobie ze stratą przyjaciela i nawet po tak wielkim ciosie nadal szedł dalej.
Astrid to z jednej strony miła i sympatyczna dziewczyna, ale nawet ona ma swoje drugie dno. Ta postać jest bardzo tajemnicza, a jej chęć zemsty czasem może się wydawać nawet psychopatyczna. Jednak staram się i ją zrozumieć, w końcu Astrid również dostała wielu strat, a później na dodatek została ogromnie zraniona.
Ryan, brat Haydena, może się wydawać jednowymiarową i banalną postacią. Jednak pod koniec książki widać, że prawda jest zupełnie inna. Ryan to postać niesamowicie skomplikowania i złożona, przyczyny jego czynów nie są nam od początku znane, dowiadujemy się o nich dopiero pod koniec książki. Bardzo spodobało mi się to, że Michelle Falkoff przedstawiła życie Haydena nie tylko z jego strony, ale ukazała nam też drugie dno - z perspektywy jego brata. Niby Hayden przeżywał piekło, a Ryan miał jak w raju. Ale po przedstawieniu nam całej historii z drugiej perspektywy dowiadujemy się, że to tylko po części prawda...
Jeśli mam się przyznać, to powiem, że z bohaterami zżyłem się tylko po części.
Główny bohater, Sam, nie należy do moich ulubionych, odebrałem go raczej neutralnie. Nie potrafię go nawet ocenić... Sam musi się nauczyć żyć dalej pomimo wielkiej tragedii, musi poradzić sobie ze stratą, tęsknotą, samotnością oraz poczuciem winy. Jednak w niektórych momentach niesamowicie mnie denerwował, gdy tak naprawdę wyżywał się na niewinnych ludziach. W jego charakterze podziwiam to, że potrafił poradzić sobie ze stratą przyjaciela i nawet po tak wielkim ciosie nadal szedł dalej.
Astrid to z jednej strony miła i sympatyczna dziewczyna, ale nawet ona ma swoje drugie dno. Ta postać jest bardzo tajemnicza, a jej chęć zemsty czasem może się wydawać nawet psychopatyczna. Jednak staram się i ją zrozumieć, w końcu Astrid również dostała wielu strat, a później na dodatek została ogromnie zraniona.
Ryan, brat Haydena, może się wydawać jednowymiarową i banalną postacią. Jednak pod koniec książki widać, że prawda jest zupełnie inna. Ryan to postać niesamowicie skomplikowania i złożona, przyczyny jego czynów nie są nam od początku znane, dowiadujemy się o nich dopiero pod koniec książki. Bardzo spodobało mi się to, że Michelle Falkoff przedstawiła życie Haydena nie tylko z jego strony, ale ukazała nam też drugie dno - z perspektywy jego brata. Niby Hayden przeżywał piekło, a Ryan miał jak w raju. Ale po przedstawieniu nam całej historii z drugiej perspektywy dowiadujemy się, że to tylko po części prawda...
'- Czasami się martwię, że już zawsze będę się czuł tak samotny, jak teraz.
- Ja też. Ale jest mi lepiej, gdy wiem, że też się tak czujesz.'
Styl pisania
Narracja Playlist for the Dead jest pierwszoosobowa, z perspektywy Sama. Idealnym słowem opisującym styl Michelle Falkoff jest przyjemność i lekkość. Sposób pisania autorki nie jest ciężki ani zagmatwany, a język, którym się posługuje, nie jest szczególnie bogaty. Dlatego w książkę jest się całkiem łatwo wciągnąć, ale nie ukrywam, że też prościutko jest się wybić z rytmu i myślami odlecieć gdzieś bardzo daleko, co mi się czasem przytrafiało. Opisów przyrody w książce nie ma prawie wcale, co można zrozumieć. Jest to mały plusik dla powieści, bo nienawidzę opisów drzewek oraz kwitnących roślinek. Autorka przedstawiła nam całą gamę różnorakich emocji i uczuć, jednak nie spodobało mi się jak to zrobiłą. Podczas czytania Playlist for the Dead
miałem wrażenie, że Michelle Falkoff prześlizgiwała się po tej historii.
Książka jest za mało wnikliwa, autorka w zbyt małym stopniu się w nią
zagłębiła. Właśnie dlatego zabrakło mi tej głębi, której oczekiwałem od
książki. Na dodatek nie poczułem tych emocji, które oczekiwałem.
Sięgając po książkę spodziewałem się, że ta opowieść zmiażdży mnie
emocjonalnie, jednak tak się nie stało, nad czym bardzo ubolewam, bo
trochę się zawiodłem.
'Tylko on jeden z ich trójki nie uprawiał sportu, a ja byłem od niego wyższy. Odepchnąłem go na bok, żeby dostać się do Ryana. Przecież Trevor nie przyłożyłby mi na pogrzebie.
- Co ty wyprawiasz? – spytałem. – Naprawdę zamierzasz tam stanąć i opowiadać, jakim byłeś wspaniałym bratem? Mimo że wszyscy znają prawdę? Też byłeś na tamtej imprezie. Mogłeś coś zrobić. Zamiast pogarszać sprawę.'
Podsumowanie
Playlist for the Dead to książka opowiadająca o tematach poważnych oraz smutnych. Jednak zaletą jest, że autorka nie skupiła się tylko na samej śmierci, ale przedstawiła nam całą gamę różnych uczuć - ból, stratę, poczucie winy oraz chęć zemsty. Przestawienie ich przez autorkę powinno poruszyć nas do głębi, powinno szarpać nasze emocjonalne struny. Jednak Michelle Falkoff nie zagłębia się w historię wystarczająco, można odnieść wrażenie, że wręcz prześlizguje się po tej opowieści. Przez to książka jest za mało wnikliwa, nie zmiażdżyła mnie emocjonalnie, tak jak się spodziewałem. Może powodem było to, że aby lepiej odczuć klimat trzeba było słuchać poszczególnych piosenek, przyporządkowanych do odpowiednich rozdziałów. Ja na to nie miałem zwyczajnie czasu, ale słyszałem, że jeśli się tak postąpi, to wtedy książka lepiej do nas trafia. Zaletą książki jest to, że historia zostaje nam przedstawiona z perspektyw wielu bohaterów, przez co możemy poznać przyczyny każdego zachowania się postaci oraz drugie dno książki. Następnym plusem jest wykreowanie bohaterów, bo każdy jest inny, każdy świetnie przedstawiony. Ale chodzi mi też oto, że każda postać ma jakieś zadanie do spełnienia, jakąś rolę do odegrania. W książkę łatwo jest się wciągnąć, autorka ma lekki, przyjemny styl, a język, którym się posługuje, jest przystępny, ale niezbyt bogaty. Mimo pewnych niedociągnięć, Playlist for the Dead jest książką godną polecenia. Warto się z nią zapoznać, ponieważ porusza ona poważne tematy i pozwala nam spojrzeć na niektóre zdarzenia z innej perspektywy. Daję jej ocenę 8/10 i bardzo Wam polecam!
*********************************************************************************************************
Dajcie mi znać w komentarzach, czy czytaliście już Playlist for the Dead, czy się Wam podobała oraz jak się Wam spodobała recenzja! ^^
No i sorki, że nie było mnie ponad tydzień, ale musiałem nadrobić zaległości z czytaniem, żeby w tym roku przeczytać 52 książki. Od 27 grudnia wziąłem się za czytanie i od wtedy musiałem przeczytać pięć książek, ale teraz została mi tylko jedna i połowa drugiej. :D Niedługo koniec roku, więc możecie czekać na podsumowanie roku, no i zamówiłem pięć nowych książek, dlatego pokażę je Wam w najbliższym Book Haulu i przy okazji opowiem o moich prezentach. ^^
Trzymajcie się! ♥♥♥♥
No i sorki, że nie było mnie ponad tydzień, ale musiałem nadrobić zaległości z czytaniem, żeby w tym roku przeczytać 52 książki. Od 27 grudnia wziąłem się za czytanie i od wtedy musiałem przeczytać pięć książek, ale teraz została mi tylko jedna i połowa drugiej. :D Niedługo koniec roku, więc możecie czekać na podsumowanie roku, no i zamówiłem pięć nowych książek, dlatego pokażę je Wam w najbliższym Book Haulu i przy okazji opowiem o moich prezentach. ^^
Trzymajcie się! ♥♥♥♥
Buziaki! :****