czwartek, 31 marca 2016

March Wrap Up - czytelnicze podsumowanie marca + OGROMNY Book Haul

Cześć kochani! :*
Dzisiaj miała ukazać się recenzja, ale stwierdziłem, że nie mam już za dużo czasu na napisanie jej, więc postanowiłem zrobić podsumowanie marca. Jednak, jak zobaczycie za chwilę, w tym miesiącu przeczytałem tak mało książek, że zupełnie nie miałbym o czym pisać. No i postanowiłem dodać do tego Book Haul. Może nie będę przedłużać i od razu przejdziemy do podsumowania, a potem do Book Haulu, bo mam Wam do pokazania aż 38 nowych książek. ^^
Miłego czytania! :*


Wrap up


1. Mały książę - Antoine de Saint-Exupéry
Data przeczytania: 05.03.2016
Liczba stron: 112
Wymiary grzbietu: 0,9 cm
Ocena: 8/10 




2. Wyścig - Jenny Martin
Data przeczytania: 29.03.2016 (recenzja w sobotę)
Liczba stron: 402
Wymiary grzbietu: -
Ocena: 8/10 


No cóż, marzec z pewnością nie był dobrym miesiącem. Swój czas postanowiłem poświęcić konkursom, dlatego nie miałem czasu na czytanie książek, właśnie dlatego moje wyniki są tak słabe. Kwiecień zapowiada się dużo lepiej, na razie nie przedstawię Wam mojego TBRu, ponieważ mój stosik ciągle się zmienia. W każdym razie, sądzę, że przyszły miesiąc będzie lepszy, bo nie biorę udziału w żadnych konkursach, najbliższy mam dopiero w maju. Tak właściwie, pasowało by się na niego pouczyć trochę już teraz, ale nie za dużo. Cóż, zobaczymy, mnie się wydaje, że kwiecień powinien być o niebo lepszy.


Book Haul



Prezenty



1. Endgame. Wezwanie - James Frey & Nils Johnson - Shelton - książkę jako prezent w Boże Narodzenie, ale nie będę się tutaj o niej rozpisywał, bo na blogu już jest moja opinia o niej. :) |RECENZJA|  
2.  Zimowa opowieść - Mark Helprin - tę książkę również znalazłem pod choinką, ale jeszcze nie udało mi się jej przeczytać. Jest to raczej powieść na czas zimowy, najbardziej nadaje się na święta, więc wydaje mi się, że najbliżej przeczytam ją około 22 grudnia tego roku. A tak btw, to ta książka została tak pięknie wydana! ♥  Ma taką cudowną okładkę, że nie można od niej oderwać oczu! ♥


Zamówienie ze stycznia z aros.pl



3. Black Ice - Becca Fitzpatrick - ta tę ksiązkę polowałem już od grudnia 2014 roku, ale aż do stycznia nie udało mi się jej kupić. Cóż, na razie nie będę jej czytać, może poczekam do końca roku, aż będzie śnieg, bo to chyba najlepsza pora na to. Nie czytałem jeszcze żadnej książki tej autorki, więc ciekawi mnie jej styl pisania. Możliwe, że w wakacje sięgnę też po Szeptem.
4. Gildia magów - Trudi Canavan - zarówno o całej trylogii, jak i o autorce słyszałem już tak dużo, że sam chciałbym wyrobić sobie o niej zdanie. Kiedyś czytałem jedną jej książkę, była to Kapłanka w bieli. Przyznam się, że trochę się rozczarowałem, nawet nie skończyłem powieści. Ale najprawdopodobniej jeszcze sięgnę po nią, żeby zobaczyć, czy za drugim razem mi się spodoba. A Gildię magów przeczytam może w kwietniu, bo nie jest grubą książką i nie powinna mi zająć dużo czasu. A tak w ogóle, to zamówiłem wydanie pocket. Okładka jest z pewnością ładniejsza od tej w normalnym wydaniu, bo ma takie ładne kolory.
5. Król kruków - Maggie Stiefvater - |RECENZJA|   
6. Wyścig śmierci - Maggie Stiefvater - bardzo się cieszę, że w końcu mam tę książkę, bo na jej kupno zbierałem się od września 2014 roku. Przyznam się Wam, że ciężko było z jej dostępnością, nie mogłem jej nigdzie znaleźć w stanie nieużywanym. Aż w końcu pewnego pięknego dnia zobaczyłem na Arosie, że jest dostępna. Było tylko piętnaście egzemplarzy, więc nie zastanawiałem się, tylko od razu zamówiłem Wyścig śmierci wraz z resztą książek.
7. Droga królów - Brandon Sanderson - wow, tą książką naprawdę można by kogoś zabić... Na pewno nie sięgnę po teraz, najbliżej w wakacje, bo nie wyobrażam sobie, ile musiałbym ją czytać w ciągu roku. Ale w sumie ciekawi mnie ta książka, bo wszyscy tak ją zachwalają - na Lubimy czytać ma ocenę powyżej 9/10. Mam nadzieję, że mnie też nie zawiedzie. A tak poza tym, to wolę sobie nie wyobrażać, jak ta książka będzie wyglądać po przeczytaniu... Nie rozumiem wydawnictwa, jak można wydawać taką cegłę w miękkiej oprawie?!


Zamówienie z marca z niePrzeczytane.pl



8. Magonia - Maria Davhana Headley - o tej książce słyszałem już tak dużo, że sam nie wiem, czy wierzyć tym recenzjom, czy też nie. W znacznej większości wszyscy recenzenci byli nią oczarowani, ja mam nadzieję, że mi też przypadnie do gustu, bo wydaje się być naprawdę czymś oryginalnym i świeżym na rynku wydawniczym. A wydanie jest naprawdę przecudowne, to wszystko tak pięknie się błyszczy! ♥
9. Porwana pieśniarka - Danielle L. Jensen - o tej książce słyszałem niemniej niż o Magonii i również były to w większości pozytywne recenzje. Powinna mi się spodobać, aczkolwiek staram się nie mieć wygórowanych oczekiwań, żeby później się nie poczuć zawodu. Bardzo interesuje mnie ten motyw klątwy, a także trolli, bo to naprawdę coś nowego, żeby te stworzenia były głównymi bohaterami książki. Może po przeczytaniu Porwanej pieśniarki zmienię swoje nastawienie do trolli, bo na dzień dzisiejszy niezbyt za nimi przepadam.
10. Zła krew - Sally Green - szczerze mówiąc, to kupując tę książkę postępowałem bardzo spontanicznie. Wcześniej nic o niej nie słyszałem, dopiero któregoś dnia na Book Geeku zauważyłem zapowiedź kontynuacji tej książki. Szczerze mówiąc, książka wydaje mi się teraz naprawdę interesująca, już niedługo się po nią zabiorę, tym bardziej, że w kwietniu wychodzi druga część. Mam nadzieję, że mi się spodoba!
11. Kochani, dlaczego się poddaliście? - Ava Dellaira - ostatnio wzięło mnie ta trochę poważniejsze i ambitniejsze młodzieżówki. Tutaj szczególnie fajny wydaje mi się motyw pisania listów do zmarłych idoli. Mam nadzieję, że książka bardzo przypadnie mi do gustu, bo zapowiada się niezwykle godnie. A poza tym jest króciutka, wiec nie powinna mi zająć dużo czasu.
12. The Witch Hunter. Łowczyni - Virginia Boecker -  na tę książkę czekałem najbardziej. Może jeszcze nie wiecie, chociaż wydaje mi się, że już wspominałem o tym na blogu. Mianowicie, uwielbiam motyw polowania na czarownice, jak i samych wiedźm. Ta książka to zdecydowanie coś, co idealnie wpasowuje się w moje gusta. Chociaż moim zdanie lepiej by było, gdyby główna bohaterka naprawdę była czarownicą, a tutaj jest tylko niesłusznie oskarżona. No cóż, mam nadzieję, że mimo to spodoba mi się bardzo, bo naprawdę jestem jej ciekawy, tym bardziej, że motyw polowań na czarownice jest tak ciekawy, a tak rzadko poruszany w literaturze.


Egzemplarze recenzenckie. Stos 1



13. Jak najdalej stąd - Andrea Portes - |RECENZJA| (książka do recenzji od wydawnictwa HarperCollins Polska)
13. Cała prawda - Dan Gemeinhart - (książka do recenzji od wydawnictwa Bukowy Las) jak już wspominałem, mam ostatnio ochotę na książki nieco poważniejsze, a ta na taką wygląda. Mam nadzieję, że mi się spodoba.
14. Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven - |RECENZJA| (książka do recenzji od wydawnictwa Bukowy Las)
15. Kamień i sól - Victoria Scott - |RECENZJA| (książka do recenzji od wydawnictwa IUVI)
16. Gregor i Przepowiednia Zagłady - Suzanne Collins - pierwsza część była naprawdę dobra, więc mam nadzieję, że druga utrzyma jej poziom. 
17. Gregor i Niedokończona Przepowiednia - Suzanne Collins - |RECENZJA| (książka do recenzji od wydawnictwa Bukowy Las)
18. Labirynt na ciebie poluje - Rainer Wekwerth - (książka do recenzji od GW Foksal) wcale nie wiem, co ta książka robi u mnie i dlaczego została do mnie wysłana do recenzji. Ani o nią nie prosiłem, nie nie czytałem pierwszej części, ani mnie za bardzo nie interesuje... Ale zobaczę, może ostatecznie po nią sięgnę.
19. Tu i teraz - Ann Brashares - |RECENZJA| (książka do recenzji od GW Foksal)
20. Córka zjadaczki grzechów - Melinda Salisbury - zabieram się po nią już w ten weekend, więc na razie nic nie będę mówić. Powiem tylko  tyle, że wydaje się być naprawdę ciekawa.
21. Wielki błękit - Jennifer Donnelly - |RECENZJA| (książka do recenzji od wydawnictwa Zielona Sowa)
22. 7 dni - Eve Ainsworth - |RECENZJA| (książka do recenzji od wydawnictwa Zielona Sowa)


Egzemplarze do recenzji. Stos 2



23. Życie i śmierć - Stehpenie Meyer - (książka do recenzji od GW Publicat) bardzo ciekawi mnie, jak autorka na nowo ukazała Zmierzch, dlatego już w najbliższym czasie po nią sięgnę.
24. Szkoła bogów - Bernard Weber - (książka do recenzji od wydawnictwa Sonia Draga) bardzo ciekawi mnie ta książka i trochę kojarzy mi się z Percym Jacksonem, tyle że tutaj bohaterowie są uczniami bogów greckich. Hm, może być ciekawie. :D
25. Mapa czasu - (książka do recenzji od wydawnictwa Sonia Draga) książka opowiada o podróżach w czasie, czyli temat bardzo ciekawy, acz bardzo rzadko poruszany w literaturze. Podoba mi się tutaj to, że autor pomyślał o podróżach nie tylko do przeszłości, ale do przyszłości. To może być coś naprawdę wyjątkowego. ^^
26. Czarne serce - Elisa Puricelli Guerra - (książka do recenzji od wydawnictwa AkapitPress) książka naprawdę oryginalna, bo opowiada o bohaterze, który z książki przenosi się do świata realnego. Coś naprawdę świeżego na rynku wydawniczym, mam nadzieję, że się nie zawiodę! :D
27. Misja Ivy - Amy Engel - |RECENZJA| (książka do recenzji od wydawnictwa AkapitPress)
28. Złe dziewczyny nie umierają - Katy Alender - (książka do recenzji od wydawnictwa Feeria Young) książka wydaje się być naprawdę ciekawa i mam nadzieję, że również straszna. Niedługo po nią sięgnę, bo już goni mnie termin recenzji, a poza tym bardzo chcę się przekonać, czy naprawdę mrozi krew w żyłach.
29. Ucieczka w dzicz - Erin Hunter - (książka do recenzji od wydawnictwa Nowa Baśń) o książce słyszałem bardzo dużo w wakacje, większości osobom przypadła do gustu, więc mam nadzieję, że i jak się nie zawiodę. :)
30. Stigmata - Beatrix Gurian - (książka do recenzji od firmy Business&Culture) naprawdę mnie ciekawi ta książka, wydaje się taka tajemnicza. Będę ją czytać już w najbliższym czasie.
31. Marsjanin - Andy Weir - (książka do recenzji od firmy Business&Culture) naprawdę dużo słyszałem o książce, większość osób zachwalała ją pod niebo. Mam nadzieję, że u mnie wypadnie równie dobrze, a przekonam się o tym już niedługo. :)


Książki z biblioteki



32. Panika - Lauren Oliver - bardzo ciekawi mnie ta książka, Delirium tej autorki spodobało mi się, więc mam nadzieję, że i tutaj nie będzie gorzej.
33. W ramionach gwiazd - Amie Kaufman & Megan Spooner - na pramierę tej ksiązki czekałem naprawdę długi czas, bo od 2014 roku. Mam nadzieję, że opłacało się wyczekiwać jej aż tak długo.
34. Dziesięć płytkich oddechów - K. A. Tucker -  słyszałem o tej książce już naprawdę dużo, jednym się podobała, innym nie... Ja mam nadzieję, że okaże się naprawdę ciekawa.
35. Dziedzictwo - C. J. Daugherty -  recenzję pierwszej części możecie znaleźć tutaj. Mam nadzieję, że ten tom będzie tak samo dobry jak pierwszy, chociaż słyszałem, że seria z każdą kolejną częścią jest coraz słabsza...
36. Lato koloru wiśni - Carina Bartsch - książka, która ciekawi mnie już od dłuższego czasu. Miałem ją sobie kupić, ale pewnego dnia zauważyłem ją w bibliotece, więc od razu ją wypożyczyłem. Mam nadzieję, że będzie całkiem fajna. A tak w ogóle, to lubię książki niemieckich autorów...
37. Sekretne życie pszczół - Sue Monk Kid - o tej książce słyszałem naprawdę dużo, wszyscy tak się nią zachwycali. I w ogóle ta autorka mnie intryguje, więc mam nadzieję, że przy pierwszym spotkaniu z nią nie zawiodę się.


+ książka do rekomendacji


38. Wyścig - Jenny Martin - pewnego pięknego dnia dostałem od pani z firmy Business&Culture maila z propozycją napisania rekomendacji do tej książki. Od razu się zgodziłem. Po kilku minutach dostałem maila z załącznikiem, w którym była ta powieść. Rekomendację miałem napisać i wysłać do 3 marca. Jednak nie skończyłem jej czytać, więc dzień wcześniej, 2 marca, ostro się za nią wziąłem i czytałem do jakiejś pierwszej w nocy. Do końca zostało mi tylko kilka stron, więc stwierdziłem, że już mogę ułożyć rekomendację i to zrobiłem. Potem miałem konkursy i zapomniałem zupełnie o jakichkolwiek książkach, o tej również i wyszło tak, że te ostatnie kilka stron - może z piętnaście - przeczytałem dopiero podczas przerwy wielkanocnej. W sobotę ukaże się jej recenzja, więc na razie nic nie chcę o niej mówić.


Na dzisiaj to tyle. Piszcie mi w komentarzach, ile Wy przeczytaliście w marcu, bo Wasze wyniki pewnie będą dużo lepsze od moich. Dajcie mi też znać, czy czytaliście którąś z książek z moich nowości.
Widzimy się już w sobotę! ^^
Buziaki! :***

wtorek, 29 marca 2016

Śmierć pływa szybkim nurtem - recenzja książki Wielki błękit

Cześć, kochani! ^^ :*
Na początku chcę Was przeprosić za brak postów przez jakieś trzy tygodnie, ale to nie do końca moja wina. Byłem nieobecny na blogu z powodu konkursów, w których brałem udział w marcu. Były to trzy konkursy ogólnopolskie: czytelniczy, ortograficzny i literacki. O ile dwóch ostatnich nie jestem pewien, to w czytelniczym powinienem mieć 48 na 50 punktów. Oprócz tego wziąłem udział w wojewódzkim konkursie historycznym (romantyzm). Udało mi się zająć drugie miejsce, więc jestem z siebie bardzo dumny, tym bardziej, że wszystkie klasy gimnazjum: pierwsza, druga i trzecia miały ten sam test i nie było oddzielnych miejsc dla każdej z klas. Więc na razie mam spokój, chociaż na horyzoncie już widnieje następny konkurs, tym razem o Unii Europejskiej, ale to dopiero w maju. :)
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Jennifer Donnelly - Wielki błękit. Jest to pierwsza część czterotomowej Sagi Ognia i Wody. Sięgnąłem po nią głównie ze względu na całkiem wysokie noty na większości portalach książkowych, chociaż nie spodziewałem się żadnego arcydzieła. Oczekiwałem po prostu ciekawej i odmóżdżającej książki.
Miłego czytania! :*

Tytuł: Wielki błękit
Tytuł oryginału: Deep Blue
Autorzy: Jennifer Donnelly
Seria: Saga Ognia i Wody #1
Tłumaczenie: Patryk Dobrowolski
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 392
Wymiary grzbietu: 2,3 cm

Opis

Serafina, córka Isabelli, Królowej Miromary była wychowywana z jednym zamysłem. Pewnego dnia ma stanąć na czele najstarszej cywilizacji świata syren, czego świadomość jest dla niej ciężarem.
W przeddzień ceremonii Dokimi, mającej na celu ustalenie, czy syrena jest godna korony, Serafinę męczy w nocy dziwny sen ostrzegający ją przed powrotem źródła pradawnego zła. Następnego dnia zapomina o koszmarze, ćwiczy śpiew i z entuzjazmem wita swą najlepszą przyjaciółkę Neelę.
Ceremonię Dokimi, stanowiącą olśniewający pokaz potęgi i wielkości królestwa, przerywa dramatyczne wydarzenie: strzała zabójcy przeszywa Isabellę. Królestwo pogrąża się w chaosie i sprawdzają się najmroczniejsze obawy Serafiny. Teraz Serafina i Neela muszą wyruszyć na misję odnalezienia zleceniodawcy morderstwa i muszą zrobić wszystko, by nie dopuścić do wybuchu wojny między krainami. Podróżując, napotkają inne bohaterskie syreny pochodzące z sześciu mórz. Postanawiają połączyć siły nierozerwalną więzią i jako siostry próbują rozwikłać intrygę, która zagraża istnieniu całego podwodnego świata.  


Ocena



'Jeśli nie wpuścisz nikogo do swojego serca, owszem, nie zaznasz bólu, ale również miłości.'


Wizualnie


Okładka książki skradła moje serce odkąd tylko ją zobaczyłem. Naprawdę, ma w sobie coś tak niesamowitego, co pozwala na nią patrzeć i patrzeć, a jej widok i tak się nam nie znudzi. Jest zadziwiająco hipnotyzująca. Ilustracja na niej umieszczona jest niesamowicie ciekawa, ale oddająca treść powieści. Grzbiet jest piękny, pięknie prezentuje się na półce. Na dodatek nie łamie się podczas czytania, za co również ogromny plus. Tył książki jest tak samo urzekający jak reszta wydania, a opis jest ciekawy, pozwala zrozumieć ogólny zarys historii, ale równie ważne jest to, że nie spioleruje nam nic z powieści. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo chciałbym pochwalić wydawnictwo za kolorystykę całego wydania, ponieważ wszystkie odcienie dobrane do okładki są naprawdę magiczne. Na dodatek mamy skrzydełka, które chyba każdy czytelnik ubóstwia. Jeśli chodzi o środek - kartki mają śnieżnobiały kolor, co niektórym może się nie spodobać, gdyż ten kolor może razić w oczy. Mnie to jednak nie przeszkadzało, kiedyś nawet preferowałem białe kartki, ale teraz jest mi to zwyczajnie obojętne. Czcionka jest odpowiednia, ani za duża, ani za mała. Tusz nie rozmazuje się, a literówek nie ma raczej wcale. Oprócz tego, chciałbym zwrócić uwagę na drobne szczegóły i urozmaicenia, na przykład na strony z rozpoczynającymi się rozdziałami, które zostały ozdobione ilustracją płynącej wody. Niby to nic, drobny detal, ale jednak w połączeniu z innymi małymi szczegółami stwarza naprawdę wielkie coś, co dodaje świeżości wydaniu książki. No cóż, ja mogę tylko słać ukłony w stronę ludzi odpowiedzialnych za to piękne wydanie Wielkiego błękitu, które cieszy zarówno oko jak i duszę. Egzemplarz tej powieści można z dumą postawić na półce i podziwiać godzinami!


'Pokaż mi swoje serce, Serafino. To w nim rodzi się prawdziwa magia.'


Fabuła


Tematyka całej serii to dla mnie coś zupełnie nowego. Motyw syreni jest niezwykle rzadko poruszany w literaturze, do tej pory nie udało mi się przeczytać żadnej książki zawierającej chociażby jeden wątek o syrenach. Dlatego cieszyłem się ogromnie, że będę wreszcie mógł przeczytać coś, z czym jeszcze nie miałem styczności. Ogólny pomysł na sagę bardzo mi się spodobał. Pomijając już wątek syren zupełnie dla mnie nowy, to mamy tutaj przepowiednię, wiele intryg, ale także ogromne ilości magii, która towarzyszy nam przez całą historię.
Po przeczytaniu tej książki jestem już miesiąc z małym haczykiem, ale wciąż nie mogę wyjść z podziwu nad tym, z jaką dokładnością autorka wykreowała podwodny świat Miromary. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak bardzo rozbudowana jest wyobraźnia Jennifer Donnelly, bo tak oryginalnego, kreatywnego i dopracowanego do granic możliwości świata nie można wymyślić sobie od tak. I nie chodzi mi tutaj tylko o geografię podwodnej Miromary, chociaż o to też autorka zadbała i wszystko obszernie nam opisała oraz wyjaśniła. Przede wszystkim jestem pod wielkim wrażeniem tego, że pani Donnelly wymyśliła wiele przyrządów, które "ulepszają" syrenom podwodne życie - niektóre z nich dostarczają rozrywki, ale są też przedmioty, które służą do innego rodzaju rzeczy. W osłupienie wbiło mnie też to, że autorka wielu znanym nam rzeczom potrafiła dać inne zastosowanie, na przykład zwykłe muszle nie są już tylko ozdobami, ale służą do słuchania muzyki, ośmiornice są tutaj zwierzaczkami domowymi, a w lustrach, przez które można przedostać się do innego świata, żyją dziwne stworzenia. Naprawdę, wszystko to jest niezwykle oryginalne i niesamowicie przypadło mi do gustu. Oczywiście bardzo spodobało mi się również to, że autorka wymyśliła wiele wierzeń i legend, zadbała o wszystkie bóstwa, które czczą syreny, co wniosło wiele świeżości do tej historii, ale sprawiło też, że świat Miromary stał się trochę bardziej rozbudowany i ciekawszy.
Jeśli chodzi o akcję, no to cóż, jest ona całkiem ciekawa i wartka. Autorka staje na rzęsach, aby cały czas czymś nas zaskoczyć, i trzeba jej przyznać, że udaje jej się to - raz gorzej, raz lepiej, ale nie można jakoś specjalnie narzekać. Poza tym często dzieją się rzeczy nagłe i nieprzewidziane, które dodatkowo wciągają nas w całą historię i sprawiają, że o losach Serafiny i innych syren czytamy z wielkim zapałem i z wypiekami na twarzy. Chociaż muszę również się przyznać, że niektóre wątki w fabule były przewidywalne i mało oryginalne, to zdecydowaną większość stanowią te ciekawe i nieprzewidywalne. Nie podobały mi się takie przystanki w fabule. Raz się coś dzieje, następuje wielkie "WOW", a później nagle akcja przystaje i nie dzieje się nic wartego uwagi. Mogę to porównać do rzeczywistej fali - raz akcja się rozpędzała i mknęła coraz szybciej, by za chwilę zwolnić i prawie całkiem stanąć. Trochę mi to przeszkadzało, ponieważ nie lubię takich uskoków, ale starałem nie zwracać na to wielkiej uwagi.


'Widzicie, strach powstaje wraz z dorastaniem.'


Bohaterowie


Z bohaterami Wielkiego błękitu mam pewien problem. W moim odczuciu, nie byli oni ani specjalnie odkrywczy czy niezapomniani, ale nie były to też postacie zupełnie płytkie. Zawsze starałem się dostrzec w postaciach to drugie dno, dzięki któremu polubiłbym danego bohatera... Skutek był taki, że raz mi to wychodziło, a raz nie. Właśnie dlatego miałem niemały problem, bo sam już nie wiedziałem, czy dana postać warta jest mojej uwagi, czy też może nie. A przez to nie każdego bohatera polubiłem.
Serafina to księżniczka, córka Królowej Isabelli, co czyni ją spadkobierczynią tronu Miromary. Ogólnie rzecz biorąc, z jednej strony polubiłem ją. Była to dziewczyna - nastolatka - zagubiona i przerażona, ale miała do tego zupełne prawo. W końcu znalazła się w bardzo nieciekawej sytuacji, co mogło budzić w niej strach. Jednak niesamowicie irytowała mi swoją łatwowiernością i naiwnością, podczas swojej ucieczki ufała praktycznie każdej napotkanej istocie, zobaczyła pierwszą lepszą postać i od razu oddawała się w jej ręce. Rozumiem to, że mogła czuć się zdezorientowana w całej sytuacji, ale bez przesady, w końcu chyba nikt nie jest tak łatwowierny i naiwny, nawet pierwsza lepsza nastolatka. Właśnie to denerwowało mnie w jej postaci najbardziej, chociaż nie da się też ukryć, że momentami miała jakieś tam przebłyski sprytu i inteligencji, mimo że nie było takich scen zbyt wiele. Natomiast zaimponowała mi swoją determinacją do działania, ale także odwagą. Była gotowa do poświęceń, nawet dla własnej ojczyzny narażała swoje życie. Moim zdaniem, jak na razie jest na dobrej drodze, aby stać się idealną królową, bo po pierwsze jest niezwykle odważna i oddana swojemu państwu, a tę cechę powinien posiadać każdy władca. Może jest trochę - a raczej za bardzo - łatwowierna, ale myślę, że to przeszło by jej z wiekiem.
Jeśli chodzi o pięć kolejnych syren z przepowiedni - Neela, Ling, Becca, Astrid i Ava - to były to bardzo podobne postaci do Serafiny. Zagubione, przerażone nastolatki z przebłyskami inteligencji. Może nie chwyciły mnie jakoś szczególnie za serce, ale udało im się po części zdobyć moją przychylność, bo były to sympatyczne postacie. Jedynie Astrid wyłamuje się z ich schematu - niemiła i opryskliwa syrena. Jednak to jej charakter i sytuacja najbardziej mnie zaciekawiły - widać, że sama z siebie nie jest czarnym charakterem, coś ją do tego zmusza. Mam nadzieję, że jej wątek znacznie rozwinie się w dalszych tomach, bo niezwykle mnie intryguje.


'Ci, którzy rozkazują innym, muszą najpierw rozkazywać sami sobie.'


Styl pisania


Styl pisania pani Donnelly jest całkiem przyjemny, autorka ma lekkie pióro, które pomaga wciągnąć się w historię. Natomiast z językiem, którym napisała książkę, miałem czasem problemy. Bardzo przeszkadzały mi niektóre słowa wymyślane i wpychane po prostu na siłę, bo inaczej nazwać tego nie mogę. Często miałem tu do czynienia z takimi wyrażeniami jak kanjawoohoo czy chillawonda, które po prostu wydawały mi się tak infantylne, że aż śmieszne. Całe szczęście, później jakoś przestało mi to przeszkadzać, może się przyzwyczaiłem, a może po prostu przestałem zwracać na to uwagę. Ale dla sprawiedliwości muszę przyznać, że naprawdę z łatwością przyswajało mi się opisy wydarzeń, postaci czy zwyczajnie miejsc, które były zadziwiająco żywe i świetnie przedstawione. Mimo iż czasem były naprawdę długie, to zawsze zdarzało mi się spotkać w nich coś, co przykuło by moją uwagę i pozwalało czytać dalej.


'Niebezpieczeństwa czyhają pod wodą na każdym kroku, złotko. Śmierć pływa szybkim nurtem.'


Podsumowanie


Wielki błękit to kawał całkiem przyzwoitej literatury. Bardzo spodobał mi się pomysł na całą sagę, a fabuła jest w porządku, bez wielkiego WOW, ale narzekać też zbytnio nie można. Nie mogę wyjść z podziwu nad tym, z jaką dokładnością i dbałością o każdy, nawet najmniejszy szczegół autorka wykreowała podwodny świat Miromary. Akcja książki jest jak fala - raz pędzi na łeb na szyję, by za chwilę stanąć w miejscu i ciągnąć się niczym flaki z olejem. Bohaterowie tej powieści nie są zbyt ciekawi, nie można powiedzieć, że są postaciami szczególnie złożonymi. Autorka nie przyłożyła szczególnej uwagi do analizy ich psychiki, przez co możemy poczuć, że są trochę jednowymiarowi i infantylni, chociaż niektórzy mają w sobie ikrę i jeśli autorka nad nimi popracuje, to mają szansę stać się naprawdę ciekawymi postaciami . Główna bohaterka może Was denerwować swoją łatwowiernością i naiwnością, chociaż ma przebłyski inteligencji, sprytu oraz odwagi. Ale są też ciekawe postacie, jak chociażby Astrid. Styl pisania z łatwością pozwala wciągnąć się w historię Serafiny, a lekkie pióro autorki sprawia, że z wielką chęcią czytamy o dalszych przygodach naszych bohaterów. Wszystkie opisy są niezwykle barwne i żywe, więc czytając tę książkę z pewnością nikt nie powinien się nudzić. Powieści daję ocenę 7/10, ponieważ nie mogę o niej powiedzieć "WOW, TO BYŁO COŚ", ale nie chcę spisywać też tej sagi na straty, bo mimo tych wszystkich niedociągnięć, książka naprawdę bardzo mi się spodobała, mogę powiedzieć o niej jak o dobrej, a w mojej punktacji to właśnie 7. Gdyby autorka popracowała nad niektórymi niedociągnięciami i słabszymi stronami w książce, to cała saga ma szansę stać się może nie jedną z moich ulubionych, ale zdecydowanie jedną z tych lepszych. Mimo wszystko polecam Wam bardzo Wielki błękit, bo pomimo w tych wszystkich niedopracowań jest to lektura naprawdę godna uwagi, mam nadzieję, że kolejne tomy utrzymają co najmniej ten sam poziom. Polecam!




Za książkę bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa!

Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Przeczytam 52 książki w 2016 roku -  #14/52
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu! - 2,3/158 cm


*********************************************************************************************************


Jeśli czytaliście Wielki błękit, to dajcie mi koniecznie znać, czy się Wam podobał. Oczywiście jeśli czytaliście też już dalsze tomy, to będę niezwykle wdzięczny za informację, czy warto kontynuować tę sagę, chociaż i tak na pewno chcę czytać kolejne tomy. Dajecie też znać, czy podobała się Wam recenzja! ^^
I ostatnio na blogu jest nowy wygląd. Przyznam się, że mi się bardzo podoba. xD Mam nadzieję, że Wam też, piszcie mi o tym w komentarzach. :D
Na dzisiaj to wszystko, ale widzimy się już niedługo! :)
Buziaki! :********

sobota, 26 marca 2016

ZACZYTANYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT!


MOI KOCHANI!

Z okazji tegorocznych Świąt Wielkanocnych chciałbym złożyć Wam 
najserdeczniejsze życzenia:

Życzę Wam, Kochani,
aby te święta wielkanocne
wniosły do Waszych serc
wiosenną radość i świeżość,
pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję.
Niech radosne Alleluja będzie dla Was
ostoją zwycięskiej miłości i niezłomnej wiary.
Niech pogoda ducha towarzyszy Wam
w trudzie każdego dnia,
a radość serca w czasie zasłużonego odpoczynku.
Żeby Wielkanoc w tym roku,
przyszła z sukcesem u boku.
Aby żyło się Wam zdrowo,
prywatnie i zawodowo.
Wielu, wielu chwil radosnych
i cudownej, ciepłej wiosny!
 Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!

I oczywiście życzę Wam wielu wspaniałych książek, które zostaną w Waszych sercach do końca życia!
Życzy Adam :*

wtorek, 8 marca 2016

Bunt marionetki - recenzja książki Misja Ivy

Hej! ^^
Przepraszam, że ostatnio dość rzadko dodaję posty, ale jak już wiele, wiele razy wspominałem - konkursy. Przez naukę do nich nie mam w zupełności czasu na czytanie ani na pisanie, dlatego marzec będzie prawdopodobnie dość słabym miesiącem czytelniczym. A postów pewnie też nie będzie dużo...
Dziś mam dla Was recenzję książki Misja Ivy autorstwa Amy Engel. Powieść ta jest pierwszą częścią serii (albo duologii). Przyznam się, że się sięgając po tę książkę nie spodziewałem się fajerwerków, raczej dość przeciętnej dystopii dla młodzieży. Ale powiem, że bardzo się rozczarowałem. Ale pozytywnie czy negatywnie?
Miłego czytania! *.*

Tytuł: Misja Ivy
Tytuł oryginału: The Book of Ivy
Autorzy: Amy Engel
Seria: Misja Ivy #1
Tłumaczenie: Paweł Beręsewicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 312
Wymiary grzbietu: 2,2 cm

Opis


Po bezwzględnej wojnie nuklearnej, Stany Zjednoczone zostały doszczętnie zniszczone. Grupy osób, które ocalały w końcu połączyły siły, by znowu znaleźć się w wirze konfliktów o to, która rodzina będzie rządzić nowym narodem. Westfalls przegrali. Pięćdziesiąt lat później, spokój i kontrolę, utrzymuje się poprzez małżeństwo córki strony przegranych z synem rodziny zwycięzców w corocznym rytuale.
W tym roku, nadeszła moja kolej.
Nazywam się Ivy Westfall, a moja misja jest prosta: zabić syna prezydenta, mojego przyszłego męża i przywrócić rodzinę Westfalls do władzy.
Ale Bishop Lattimer jest, albo bardzo utalentowanym aktorem, albo rzeczywiście nie jest bez serca, tak jak mówiła mi rodzina. Może być jedyną osobą na tym świecie, która naprawdę mnie rozumie. Ale przed przeznaczeniem nie można uciec. Jestem jedyną osobą, która może przywrócić dziedzictwo Westfall. Bishop musi umrzeć. I to ja będę tym kimś, kto go zabije…


Ocena



'Chcę być kimś, kto ma siłę i odwagę podejmowania trudnych decyzji. Ale chcę też być uczciwa i wrażliwa, żeby wybierać słusznie.'


Wizualnie


Okładka już od początku bardzo mi się spodobała. Szczególnie do gustu przypadł mi napis Ivy, który wygląda bardzo ładnie. I w ogóle, jeśli ująć by całą okładkę, bardzo podoba mi się kolorystyka oraz to, że całkiem trafnie została dopasowana do treści książki. Grzbiet również jest piękny; pasuje kolorystyką do okładki i tyłu powieści, ale co ważniejsze - nie łamie się podczas czytania. Z tyłu okładka jest naprawdę cudowna, na szczególną uwagę zasługuje tam przede wszystkim piękna kolorystyka. Oprócz tego opis. Moim zdaniem, wydawnictwo bardzo dobrze sobie z nim poradziło, ponieważ zarys fabuły z tyłu jest naprawdę bardzo ciekawy, myślę, że zdecydowana większość osób, która go przeczyta, postanowi zapoznać się również z treścią. Ale najważniejsze jest to, że opis nie zdradza nam najważniejszych wątków z fabuły, za co również ogromny plus. Kartki w książce są szare, więc nikt nie powinien narzekać, że rażą go w oczy. Czcionka jest całkiem duża, co pozwala na szybsze i sprawniejsze czytanie powieści. Literówek jest naprawdę bardzo mało, możliwe, że nie ma ich wcale, ja chyba żadnej nie znalazłem, a przynajmniej nie pamiętam takiego czegoś. Poza tym tusz nie rozmazuje się. Nie mam innego wyjścia, jak zwyczajnie pogratulować wydawnictwu Akapit Press za tak piękne, hipnotyzujące oraz intrygujące wydanie tej książki!


'Miłość to nie jest coś, co można zadekretować. Miłość to coś więcej niż tabele, wykresy i wspólne zainteresowania. Miłość jest chaotyczna, skomplikowana i błąd popełnia ten, kto próbuje sprzeciwiać się jej kapryśnej magii.'


Fabuła


Sam pomysł na Misję Ivy już na starcie przypadł mi do gustu. Szczególnie spodobała mi się sytuacja, w którą autorka zaplątała główną bohaterkę, Ivy. Dziewczyna musi wyjść za mąż za człowieka, który jest wrogiem jej rodziny i którego powinna jak najszybciej zabić. Naprawdę spodobał mi się taki pomysł, bo było to coś wyjątkowego i świeżego, zdecydowanie rzadko - stanowczo za rzadko - stosowanego w literaturze.
Książka to dystopia. Możemy w niej dostrzec wiele utartych schematów czy zwyczajnych pomysłów, na które wpadli już inni autorzy książek z tego gatunku, jak na przykład przymusowe małżeństwa, z którymi spotkałem się już w Delirium. Ale wiecie co jest fajne w tych schematycznych wątkach? Że autorka przeważnie, wykorzystując je, dodaje jeszcze coś od siebie. To naprawdę genialny zabieg, ponieważ możemy spotkać wątki poruszane już w dystopiach, ale przedstawione w różny i odmienny sposób, czasem o wiele ciekawszy i bardziej intrygujący.
Akcja książki do największych plusów nie należy, ale nie ujmuje też za wiele. Co prawda, jest raczej monotonna - rzadko dzieje się coś ciekawszego, autorka postanowiła skupić się na innych rzeczach. Jednak przyznam się szczerze, że powolna akcja wcale nie przeszkadzała mi podczas czytania Misji Ivy. Moim zdaniem, autorka podjęła całkiem dobrą decyzję skupiając się na innych aspektach książki niż na samej akcji. Może czasem mogło wydarzyć się coś więcej, ale z drugiej strony dobrze, że Amy Engel postanowiła, że akcja książki nie będzie pędzić na łeb na szyję, bo tym samym nie pogubimy się w zbyt dużej ilości wątków, jak to się czasami zdarza w książkach.
Oprócz tego, spodobała mi się również wizja świata autorki. Nie jest ona brutalnie przesadzona, jak to czasem bywa w dystopiach, ale nie można również powiedzieć, że los ludzi usłany jest różami. Do gustu przypadło mi też to, jak autorka ukazała nam wykreowany przez nią świat. Z jednej strony mamy ład i porządek, władze zadbały o każdy najmniejszy szczegół. Ale jest też drugie dno - świat Ivy pełen jest buntowników i spiskowców, ludzi nie zgadzających się z rządami. Takie przedstawienie było naprawdę realistyczne i dobrze zobrazowane.
Jak w wielu dystopiach, i tutaj znajdziemy walkę z ludźmi władającymi państwem, którzy rzekomo są okrutni i szaleni. Wydawało by się, że to kolejny schemat, ale nie - autorka znów dodała rzecz od siebie. Otóż bardzo spodobało mi się to, że pani Engel przedstawiła oba zwaśnione rody z różnych perspektyw. W wielu dystopiach jest tak, że strona, po której stoi główna bohaterka jest czysta, nie można jej nic zarzucić. Ale w Misji Ivy tak nie jest; granica dobra i zła pomiędzy jednym, a drugim rodem bardzo często się zaciera, i to do takiego stopnia, że sami już nie wiemy, kto jest gorszy - Lannisterowie czy Westfallowie.
W książce spotykamy oczywiście wyjątkową i bardzo nietuzinkową relację pomiędzy główną bohaterką, a Bishopem - chłopakiem, za którego Ivy musiała wyjść za mąż, mimo iż spotkali się tylko raz w życiu. I właśnie ta relacja to jedna z największych zalet książki, bardzo spodobało mi się nie tylko jej niebanalne i niezwykle skomplikowane przedstawienie, ale także to, w obliczu jakiej decyzji autorka postawiła główną bohaterkę. Decyzji, która zmieni życie nie tylko jej, ale także jej rodziców, a może nawet całego państwa. Właśnie dzięki tej sytuacji, w którym znalazła się Ivy książka jest nieprzewidywalna do samego końca - aż do samego wyjaśnienia nie jesteśmy pewni, co zrobi i jak postąpi główna bohaterka. No a sam koniec jest genialny - bardzo nieprzewidywalny i zachęcający do sięgnięcia po kontynuację.


'Na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Ale o tym, kim będziemy, decydujemy my i tylko my.'


Bohaterowie


Bohaterowie wykreowani przez Amy Engel są niesamowici! Każda postać jest niezwykle indywidualna, każda bardzo bogata psychologicznie, charakterystyczna i niepowtarzalna. Oprócz tego, wszyscy mają drugie dno swych osobowości, czasem okazują się być kimś zupełnie innym, niż moglibyśmy podejrzewać. Wszyscy bohaterowie są bardzo tajemniczy, wszyscy mają drugą twarz - raz potrafią być dobrymi i miłymi ludźmi, a później bezdusznymi istotami. Właśnie to skłania nas do tego, że chcemy poznać usposobienie każdego bohatera od podszewki, a dzięki temu przywiązujemy większą uwagę do postaci i coraz uważniej o niej czytamy.
Główna bohaterka, Ivy, to dziewczyna, która na pewno nie ma łatwego życia. Najpierw musiała wstąpić w związek małżeński wraz z osobą, którą widziała tylko raz w życiu. Z osobą, która była wrogiem jej oraz jej rodziny. Z osobą, którą musiała zabić. Bardzo spodobało mi się przedstawienie sytuacji, w której obliczu stanęła. Było to coś naprawdę niebanalnego i świeżego - istny majstersztyk! W dodatku Ivy to postać bardzo bogata psychologicznie, ale również bardzo tajemnicza i nieprzewidywalna, ponieważ nigdy nie możemy być do końca pewni, jaką ostatecznie podejmie decyzję i co postanowi zrobić. Z jednej strony była oddana swojej rodzinie i chciała dla nich dobrze, ale z drugiej perspektywy nie pragnęła zostać morderczynią niewinnych ludzi. Spodobało mi się w niej to, że była swego rodzaju buntowniczką - zawsze wolała dokładnie poznać prawdę niż ślepo podążać za przekonaniami i rozkazami innych.
Bishop to chłopak, który ożenił się z Ivy. Jest to z pozoru postać zwykłego nie nieskomplikowanego synalka prezydenta, którego nie obchodzą uczucia innych i który jest egoistą. Jednakże Bishop to ktoś zupełnie inny, ktoś, kto potrafi przeciwstawić się swoim rodzicom i postąpić wbrew ich woli. Polubiłem tego bohatera, przede wszystkim ze względu na jego skomplikowaną osobowość, ale także dzięki temu, że nie jest przesadnie wyidealizowaną postacią.
Ojciec głównej bohaterki to postać równie skomplikowana i niebanalna jak sama Ivy. Pod koniec książki mogliśmy się spodziewać, że zostawi swoją córkę na pastwę losu i będzie miał ją w głębokim poważaniu. Jednak nie; na ostatnich stronach widać, jak bardzo kochał Ivy, jednak nie miał żadnego wpływu na jej los. Moim zdaniem, jest to postać tragiczna. Najpierw uwikłany w związek z nieznaną osobą, potem miłość bez wzajemności, a później jeszcze większa strata. Bardzo mu współczułem i podziwiałem jego determinację w dążeniu do celu, ale z drugiej strony było mi go ogromnie szkoda, ze względu na jego życie niczym z greckiej tragedii.
Callie, siostra głównej bohaterki, to, moim zdaniem, największe zło tej historii. Na początku ją polubiłem, wydawała mi się kochającą, wspierającą i lojalną siostrą. Później, biorąc pod uwagę jej dziwne zachowania, zacząłem nabierać podejrzeń, ale to dopiero pod sam koniec ją znienawidziłem! Nie mogę Wam powiedzieć dlaczego, ponieważ byłby to wielki spoiler, ale ulżyło mi, bo chociaż mogę się z Wami podzielić moją nienawiścią do niej.
Również państwo Lattimer byli bardzo barwnymi i skomplikowanymi postaciami. Ojciec Bishopa, prezydent Lattimer, to człowiek, którego jest mi niezwykle żal. Niestety tutaj również nie mogę zdradzić dlaczego, z tych samych powodów. Jego również podziwiam za to, po ogromnej stracie potrafił podnieść się na nogi i iść do przodu. Natomiast pani Lattimer to kobieta, która od samego początku wydaje się być czarnym charakterem. Dopiero z czasem pokazuje swoją drugą twarz i widzimy, że wcale nie jest bezdusznym człowiekiem.


'Na własnej skórze nauczyłam się, że nie możemy wybrać, kogo chcemy pokochać. To miłość nas wybiera. Nie dba, czy jest nam to na rękę, czy to dla nas łatwe, czy tak planowaliśmy. Miłość ma swój własny program i jedyne, co możemy zrobić, to zejść jej z drogi.'


Styl pisania


Styl pisania Amy Engel ma w sobie to coś, dzięki czemu książkę możemy czytać, czytać i czytać, a po nawet bardzo długim czasie nam się to nie znudzi. Jej styl pisania jest bardzo łatwy w odbiorze, niezwykle szybko przeprowadza nas przez całą historię. Autorka potrafi również wzbudzić ciekawość czytelników zarówno ciekawą fabułą, jak i bogatymi psychologicznie i skomplikowanymi kreacjami bohaterów. Język, którym została napisana książka, jest przystępny dla nastoletniego czytelnika, jednak nie dostrzeżemy w nim infantylności czy zbędnych uproszczeń. Pani Engel z pewnością ma dar to budowania napięcia, które znika dopiero po przeczytaniu książki. W dodatku ma tą nietypową umiejętność osnuwania aurą tajemniczości nie tylko fabułę i wiele wątków, ale także postaci, a także do przedstawiania wielu barwnych, ciekawych, a czasem sprzecznych i diametralnie różniących się od siebie emocji, które które targają bohaterami powieści. Oprócz tego wszystkie opisy - czy to postaci, historii miasta bądź miejsca - wszystkie są bardzo intrygujące i odpowiedniej długości.


'Życie ma jednak chore poczucie humoru. Bo niby czemu tak boli, kiedy spełnia się to, czego tak bardzo się chciało.'


Podsumowanie


Misja Ivy to naprawdę wielki kawał dobrej dystopii, a takie coraz trudniej zdobyć. Wydaje mi się, że zasługuje na o wiele większą popularność niż ta, którą może się pochwalić. Przede wszystkim powinna się Wam spodobać fabuła, pełna tajemnic oraz dwuznaczności. Do gustu przypadnie Wam też zapewne wizja świata, który nie jest przesadnie brutalny, ale również nie różowy. Możliwe, że dostrzeżecie kilka schematów, jednak nie powinny Was one kłuć w oczy, gdyż autorka za każdym razem dodaje coś od siebie. Tępo akcji może Wam nie przypaść do gustu, zwłaszcza wtedy, kiedy lubicie szybką jazdę bez trzymanki, ale nie warto się tym przejmować, ponieważ zrekompensuje Wam to nieprzewidywalność oraz niepewność aż do ostatniej strony. Oprócz tego sądzę, że spodoba się Wam sytuacja, w obliczu której staje główna bohaterka oraz relacja, która zawiązuje się pomiędzy Ivy a Bishopem, ponieważ jest ona wyjątkowo niebanalna i nietuzinkowa. Zakończenie z pewnością bardzo Was zaskoczy i wbije w fotel do tego stopnia, że książki nie odłożycie do chwili jej skończenia. Szczególnie do gustu powinna Wam przypaść kreacja każdej z postaci, ponieważ wszyscy z bohaterów się bardzo złożonymi, bogatymi psychologicznie, skomplikowanymi oraz niejednoznacznymi osobami. Styl pisania autorki powinien przypaść go gustu każdemu z Was, ponieważ autorka ma niesamowicie lekkie pióro. Czyli w skrócie - MUSICIE PRZECZYTAĆ MISJĘ IVY! TAK KSIĄŻKA BARDZO, BARDZO, ALE TO BARDZO WAS ZASKOCZY!!! CZYTAJCIE, CZYTAJCIE, CZYTAJCIE!!! Naprawdę ogromnie polecam Wam tę książkę, musicie zapoznać się z historią Ivy!♥ Książce daję ocenę 8/10 i mam wielką nadzieję, że wydawnictwo ostatecznie postanowi wydać kontynuację. JESZCZE RAZ - CZYTAJCIE!!!






Za możliwość przeczytania tej zaskakującej książki bardzo serdecznie dziękuję wydawnictwu Akapit Press!

Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Przeczytam 52 książki w 2016 roku -  #13/52
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu! - 2,3/158 cm


*********************************************************************************************************


Dajcie mi znać w komentarzach, czy czytaliście już Misję Ivy, czy się Wam ta książka podobała oraz jak się Wam spodobała recenzja! ^^
Wracam już niedługo! :)
Buziaki! :****♥

sobota, 5 marca 2016

Wrap up #4 - czytelnicze podsumowanie lutego

Cześć! ^^
Wiem, że nie było mnie na blogu kilka dni i bardzo Was za to przepraszam, ale ostatnio nie miałem w ogóle czasu na czytanie ani na pisanie postów, ponieważ od razu po feriach mieliśmy trzy sprawdziany i kilka kartkówek, a na dodatek muszę uczyć się do trzech konkursów: czytelniczego, ortograficznego, literackiego, a na dodatek mam do nauczenia się czternaście stron napisanych drobnym druczkiem do konkursu humanistycznego z epoki romantyzmu. W dodatku wszystkie konkursy odbędą się w marcu... xD
Dziś mam dla Was trochę spóźnione podsumowanie lutego. Od razu się przyznam, że jestem zadowolony z ogólnego wyniku, choć mógłbym przeczytać jeszcze trochę więcej książek w ferie, ale niestety podczas wolnego najczęściej obijałem. xD No ale w końcu od tego są dni wolne od szkoły. :P

Przeczytane książki

1. Tu i teraz - Ann Brashares |RECENZJA|
Data przeczytania: 03.02.2016
Liczba stron: 240
Wymiary grzbietu: 2 cm
Ocena: 8/10 
2. Kamień i sól - Victoria Scott |RECENZJA|
Data przeczytania: 07.02.2016
Liczba stron: 368
Wymiary grzbietu: 2,5 cm
Ocena: 8/10
3. Jak najdalej stąd - Andrea Portes |RECENZJA|
Data przeczytania: 07.02.2016
Liczba stron: 240
Wymiary grzbietu: 1,8 cm
Ocena: 5/10
4. 7 dni - Eve Ainsworth |RECENZJA|
Data przeczytania: 09.02.2016
Liczba stron: 248
Wymiary grzbietu: 1,8 cm
Ocena: 8/10
5. Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven |RECENZJA|
Data przeczytania: 16.02.2016
Liczba stron: 424
Wymiary grzbietu: 3 cm
Ocena: 9/10

6. Endgame. Wezwanie - James Frey & Nils Johnson - Shelton |RECENZJA|
Data przeczytania: 22.02.2016
Liczba stron: 512
Wymiary grzbietu: 4 cm
Ocena: 8/10

7. Misja Ivy - Amy Engel  |Recenzja niedługo|
Data przeczytania: 24.02.2016
Liczba stron: 312
Wymiary grzbietu: 2,2 cm
Ocena: 8/10
8.  Wielki błękit - Jennifer Donnelly  |Recenzja niedługo|
Data przeczytania: 26.02.2016
Liczba stron: 392
Wymiary grzbietu: 2,3 cm
Ocena: 7/10
Najlepsza/najgorsza książka - kolejność od najlepszej do najgorszej
1. Wszystkie jasne miejsca - Jennifer Niven
2. Kamień i sól - Victoria Scott
3. Endgame. Wezwanie - James Frey & Nils Johnson - Shelton
4. Misja Ivy - Amy Engel
5. Tu i teraz - Ann Brashares
6. 7 dni - Eve Ainsworth
7. Wielki błękit - Jennifer Donnelly
8. Jak najdalej stąd - Andrea Portes

Liczba przeczytanych książek: 8
Liczba przeczytanych stron: 2736
Liczba stron dziennie: 94
Łączne wymiary grzbietów: 19,5 cm 
Średnia liczba ocen: 7,625

Podsumowania wyzwań rocznych (styczeń + luty)
Przeczytam 52 książki w 2016 roku -  14/52
Z półki - 3 

Bardzo podobają mi się wyniki z lutego. Udało mi się przeczytać całkiem dużo książek, choć nie ukrywam, że dzięki feriom mogłem osiągnąć trochę lepszy wynik. W dodatku w lutym przybyło do mnie wiele bardzo ciekawych i nowiusieńkich pozycji, z którymi z chęcią się zapoznam, lecz niestety, jestem pewny, że marzec będzie sporo gorszy od lutego, bo, jak już wspominałem na początku posta, biorę udział w czterech konkursach. Ale ciągle mam nadzieję, że w marcu uda mi się przeczytać chociaż pięć książek.

Ok, na dzisiaj to wszystko. ^^ Będę bardzo wdzięczny, jeśli napiszecie mi, ile to Wy przeczytaliście w ubiegłym miesiącu oraz jakie były to powieści. :) Możecie mi też dać znać, czy czytaliście któreś z książek, które dzisiaj przedstawiłem oraz czy się Wam one podobały! :D
Wracam już niebawem z recenzją Misji Ivy! ^^
Buziaki! :***

wtorek, 1 marca 2016

Rozpoczyna się gra początku końca... - recenzja książki Endgame. Wezwanie

Hejka naklejka!^^
Niestety, ale ferie już się skończyły... :/ Zdradzę Wam, że podczas wolnego udało mi się przeczytać cztery całe książki, a także zacząłem jedną, ale jeszcze jej nie skończyłem. Postaram się to zrobić w środę :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, o której było niedawno bardzo głośno i na pewno już nie raz o niej słyszeliście. Mianowicie, będzie to recenzja książki Endgame. Wezwanie, czyli pierwszej części trylogii zatytułowanej właśnie Endgame. Już od dawna chciałem przeczytać pierwszy tom, zwłaszcza po tak wielu pochlebnych recenzjach. Książka wydawała mi się bardzo oryginalną i świeżą powieścią, dlatego postanowiłem ją przeczytać. ^^ A czy taka była? xD
Miłego czytania! :*

Tytuł: Endgame. Wezwanie
Tytuł oryginału: Endgme: The Calling
Autorzy: James Frey & Nils Johnson - Shelton
Seria: Endgame #1
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 512
Wymiary grzbietu: 4 cm

 Opis 


Książka? Nie, to przyszłość rozrywki!
Projekt "Endgame" to multimedialne doświadczenie, w którym rzeczywistość przeplata się z fikcją.
Trzy powieści, jedna gra dla miliardów graczy.
No i 3 000 000 $ nagrody!
Przyszłość nie została jeszcze określona.
Dopiero "Endgame" ją zweryfikuje.
W Ziemię uderza seria meteorytów. Tylko garstka jest świadoma tego, co to oznacza…
W ich żyłach płynie krew starożytnych cywilizacji.
W ich umysłach odzywa się głośne wezwanie.
W ich rękach znajduje się los świata.
Nie mają nadprzyrodzonych zdolności. Nie potrafią latać, nie posługują się magią.
Od dziecka szkolono ich, by stali się zabójcami idealnymi.

 

 Ocena



 'Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Zawiera się w niej początek wszystkich rzeczy i koniec wszystkich rzeczy.'


 Wizualnie

Okładka książki może nie jest jakaś wyjątkowo spektakularna ani zachwycająco piękna, ale właśnie nie o to w niej chodzi. Ona powinna przyciągać uwagę czytelnika, a to na pewno robi. Jest bardzo nietypowa, ale dzięki temu wyróżnia się spośród natłoku okładek. Poza tym pasuje do treści, a to też jest całkiem ważne. Najbardziej podoba mi się kolor całego wydania - taki trochę złoty, trochę żółty. Grzbiet jest całkiem ładny, ale najważniejsze jest to, że nie wygina ani nie łamie się podczas czytania. Opis jest bardzo ciekawy, myślę, że powinien przykuć uwagę każdej osoby, która go przeczyta. Kartki, jak w większości książek, są szare, ale chyba dużo osób właśnie takie lubi. Czcionka nie jest duża, ale raczej nikt nie powinien mieć problemu z czytaniem. Literówek nie znalazłem wcale, a tusz nie rozmazuje się. Muszę pochwalić wydawnictwo SQN, ponieważ wydało tę książkę w bardzo nietypowy, ale ładny i solidny zarazem sposób.


 'Jesteśmy ludźmi. Mamy jedno życie i powinno się je szanować. Dlatego zabijanie musi być przemyślaną, świadomą decyzją.'


 Fabuła

Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę wobec tej książki, była jej niebanalna fabuła i pomysł na nią. Pomijając to, że na początku trochę trudno mi ją było ogarnąć, bo opis był trochę chaotyczny i nieszczegółowy, to jednak kiedy przeczytałem dokładniej i więcej razy, to zrozumiałem, o co chodzi w książce. Wielu z Was pewnie pomyślało, że są to takie Igrzyska śmierci. Ja też tak myślałem, ale w rzeczywistości jedynym podobieństwem pomiędzy tymi dwoma trylogiami jest sama Gra, czyli Endgame. W dodatku bardzo spodobał mi się pomysł 'kosmitów', którzy są odpowiedzialni za osiedlenie Ziemi oraz to, że Gracze pochodzili ze starożytnych cywilizacji i ludów, a dzięki temu mogłem poznać wiele nowych ludów.
Akcja to największa zaleta tej książki. Non stop coś się dzieje, nie możemy spokojnie odetchnąć, bo nawet kiedy jakieś ciekawe zdarzenie się zakończyło, to już rozpoczęło się nowe, i tak w kółko i w kółko. Ale co my tutaj mamy? No więc tak - przede wszystkim walkę. Czasem na broń białą, a czasem na palną. Oprócz tego dostajemy sporą porcję innych zapierających dech w piersiach wydarzeń, jak chociażby pościgi samochodowe. 
Oczywiście inną sprawą jest już to, że, moim zdaniem, bohaterom wszystko szło stanowczo za łatwo. Potrafili wybrnąć z każdej sytuacji, nawet takiej, z której po prostu nie było wyjścia, a każdy, bez względu czy był trenowany, czy nie, przypłaciłby udział w niej życiem. Ale nasi bohaterowie, jak mi się nieraz zdawało, są albo nieśmiertelni, albo mają kilka żyć, albo po prostu posiadają jakieś paranormalne moce, o których autorzy nic nam nie powiedzieli. No okej, rozumiem, że ktoś może przeżyć nawet groźny wyskok z pędzącego samochodu, ale jak ktoś może wyjść z wybuchu granatu, który na dodatek eksplodował ogniem?
Oczywiście wielkim plusem jest także nieprzewidywalność. Autorzy lubią nas zaskakiwać i bardzo często to robią - wplatają w fabułę nagłe i nieprzewidziane wątki i zwroty akcji, a dzięki temu książkę możemy czytać i czytać, bo nigdy się nie nudzimy i cały czas czekamy na coś zaskakującego. Niestety, ale udało mi się domyślić, kto znajdzie w tej części pierwszy klucz - Klucz Ziemi. I powiem Wam, że nie było to jakoś szczególnie skomplikowane. Dlaczego? Ponieważ autorzy jakby sami nam sugerują, na których postaciach powinniśmy się skupić, a dzięki temu udało mi się przewidzieć, kto zwycięży pierwszą rundę.
Zakończenie jest równie zaskakujące i nieprzewidywalne jak cała reszta fabuły. Ale mnie też trochę wkurzyło, ponieważ zginęła jedna z moich ulubionych postaci. I ja się pytam: dlaczego? Dlaczego akurat ta postać? Właśnie ta osoba była moim faworytem (albo faworytką ;) do zwyciężenia całego Endgame, według mnie miał/a na to największe szanse. A tu proszę! BACH! I po mojej ulubionej postaci...


 '-Czemu wierzymy w Chrystusa, Mahometa, Buddę, skoro widzieliśmy prawdziwe siły, które kreują życie oraz wiedzę?
(...)
-Ponieważ, (...) wierzymy, że jeden człowiek może coś zmienić.
'


 Bohaterowie

Cóż... w tej części mamy dwunastu głównych bohaterów - Graczy -, ale do nich dołączył też jeden zwykły człowiek. Biorąc pod uwagę ich ilość, postanowiłem, że nie skupię się na każdym z bohaterów, chyba że uda mi się to zrobić w jakiś niezwykle krótki i zwięzły sposób.
Ale najpierw skupmy się na moim ogólnym odczuciu. Bardzo spodobała mi się odmienność wszystkich Graczy oraz to, w jak bardzo inny sposób myślą i jak różnią się ich zachowania oraz reakcje na niektóre wydarzenia. Dzięki temu każda postać nabiera wyraźniejszego kształtu, staje się bardziej rozpoznawalna i wyrazista, a co za tym idzie - już nie mylimy jednego Gracza z drugim, mimo, iż na początku od tych wszystkich obco brzmiących  imion i nazwisk, a przede wszystkim ich ilości mogła zaboleć nas głowa. Przypadło mi do gustu, że każdy z uczestników chce wygrać Endgame, jednak wszyscy mają do tego jakiś swój powód oraz dążą do tego w zupełnie odmienny sposób, każda postać na swój własny. Jedyne, co mi średnio przypadło do gustu to to, że każdy Gracz nawiązuje w jakiś sposób z kimś sojusz, bo moim zdaniem to było trochę takie przedstawienie ich z tej samej strony.
Sarah Alopay to siedemnastoletnia Cahokianka pochodząca ze Stanów Zjednoczonych. W jej przedstawieniu spodobało mi się to, że dziewczyna tak naprawdę nienawidzi Endgame i nie chce barć w tym udziału. Jednak ma pecha, ponieważ musi stać się jednym z Graczy i właśnie spodobało mi się to, że Sarah wcale nie chciała brać udziału w Endgame, ale pragnęła ochronić swoją rodzinę i właśnie dlatego postanowiła zwyciężyć. Polubiłem ją, jednak nie była moją ulubioną postacią, a czasem bardzo mnie denerwowała, lecz przymykałem na to oko.
Chiyoko Takeda również ma siedemnaście lat, ale pochodzi z ludu Mu, równie tajemniczego jak ona sama. Na początku podchodziłem do niej z dystansem, ale później ogromnie ją polubiłem i stała się jedną z moich ulubionych postaci. Moim zdaniem to ona ma największe szanse na wygranie Endgame. Chiyoko to bardzo inteligentna i przebiegła dziewczyna, która potrafiła wyczyniać niesamowite rzeczy, na przykład walczyć na dachu rozpędzonego samochodu. Bardzo spodobała mi się ta postać i powiem Wam, że jest ona częścią pewnego wątku romantycznego, który był niesamowity, skomplikowany i bardzo mi się spodobał. 
Shari Chorpa jest siedemnastoletnią Harappnaką. Moim zdaniem to najbardziej wielkoduszna postać z całej dwunastki. Oczywiście potrafi zabijać rywali bez mrugnięcia nawet okiem, ale jest też niezwykle sympatyczną nastolatką, która potrafi wesprzeć kogoś w trudnej sytuacji. Shari to również jedna z moich ulubionych postaci i faworytów do zwyciężenia Endgame. Ponadto, oprócz samej jej postaci, spodobało mi się jej skomplikowane położenie, bo autorzy nieźle namieszali w jej życiu. Otóż Shari jest matką. Matką kilku, kilkunastoletniej Alice, którą musi ochronić przed innymi Graczami, gdyby ci chcieli wykorzystać dziewczynkę przeciw jej matce.
Jak widzicie, dużo kobiecych postaci przypadło mi do gustu. Z męskimi bohaterami jest o wiele gorzej; na moją uwagę i przychylność nasłużył sobie tylko i wyłącznie Hilal ibn Isa al-Salt, czyli osiemnastoletni Aksum. W jego postaci spodobało mi się to, że nie chce walczyć z innymi Graczami, a woli raczej utrzymać spokój i dobre relacje z rywalami. Poza tym świetne było również to, że chciał się dowiedzieć, kim dokładnie są istoty, które nakazują im brać udział w Endgame, a to może okazać się ciekawe. Może nie jest moim faworytem do zwyciężenia w całej grze, ale chciałbym, żeby został jej uczestnikiem jak najdłużej.
Muszę wspomnieć też o Christopherze Vanderkampie, który nie należał do Graczy, jednak był chłopakiem Sarah. Jego postać bardzo mnie denerwowała, gdyż uznał, że odnajdzie swoją ukochaną oraz pomoże jej wygrać. I od razu, nie bacząc na konsekwencje poleciał ją odszukać. Ale oczywiście nie przemyślał, jakie skutki mogą z tego wyniknąć, że ktoś będzie chciał zaszantażować Sarah mówiąc, że Christopher to jego zakładnik.


 'Świat i życie są dla Ciebie, są Twoje. Przyszłość nie została spisana, możesz ją kształtować.'


 Styl pisania

Styl pisania obu panów bardzo przypadł mi do gustu. Ich pióro jest niesamowicie lekkie i przeprowadza nas przez całą historię niezwykle szybko i gładko. Język, którym została napisana książka jest z pewnością przystępny dla każdego czytelnika, chociaż niektóre skomplikowane nazwy mogą kogoś nieraz denerwować. Mnie z kolei bardzo irytowały rozdziały opisywane z perspektywy Ana Liu, bo rozumiem, że chłopak miał tiki, ale po co na siłę wpychać w zdania niepotrzebne słowa, które te tiki nam pokazują? Te zdania wyglądają mniej więcej tak: Rozpoczyna mrugDYGOTDYGOTmrugmrug się DYGOTmrugmrugDYGOT Endgame mrugmrugmrugmrug DYGOTmrug. No nie denerwowało by Was to? Moim zdaniem to mocne przekombinowanie, a już na pewno bardzo denerwujące. Ale oprócz tego styl pisania panów Freya oraz Johnsona - Sheltona zaliczam na wielki plus, ponieważ czytając książkę z pewnością nikt nie będzie się nudzić, bo dzieje się w niej bardzo dużo. Poza tym bardzo podobały mi się opisy wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w książce, gdyż były one niezwykle żywe, niczym żywcem wyjęte z filmu. Może czasem autorzy za bardzo ubarwili niektóre rzeczy, przez co wydawały się one strasznie surrealistyczne, ale zdarzało się to raczej rzadko, dlatego nie mam większych zastrzeżeń.


 
 'Ziemianie to mrówki, które niszczą wszystko, co staje na ich drodze, zabijają się wzajemnie bez powodu i gapią zbyt długo w swoje odbicia w lustrach.'


 Podsumowanie

Endgame. Wezwanie to książka, jakiej jeszcze nie było. Autorzy mieli niesamowicie kreatywny i ciekawy pomysł na stworzenie całej trylogii i powinien się on Wam spodobać i wzbudzić Waszą ciekawość. Fabuła jest z pewnością bardzo ciekawa oraz żywa, a akcja wartka i nie daje nam odetchnąć, ponieważ w książce tak dużo się dzieje, że głowa mała. Książka jest z pewnością bardzo nieprzewidywalna i pełno w niej nieoczekiwanych zwrotów akcji, dzięki czemu w każdej chwili możecie zostać zaskoczeni. Zakończenie powinno się Wam spodobać i wcisnąć każdego w fotel, gdyż na ostatnich stronach bardzo dużo się dzieje, chociaż przewidzenie postaci, która ostatecznie odnajdzie Klucz Ziemi nie jest trudne i możecie to odgadnąć. Sami bohaterowie powinni przypaść Wam do gustu, ale do niektórych pewnie poczujecie też nienawiść, bo aż roi się tu od czarnych charakterów. Niektórzy pewnie będą też Was denerwować, ale przymknijcie na to oko. Styl pisania powinien szybko i gładko przeprowadzić Was przez całą historię, a podczas jej odkrywania nie będziecie się nudzić. Opisy walk oraz innych wydarzeń dosłownie wcisną Was w fotel, bo są one niezwykle żywe. Czasem możecie mieć jednak wrażenie, że bohaterom idzie stanowczo za łatwo jak na takie przeszkody oraz możecie pomyśleć, że niektóre opisywane wydarzenia są wręcz nierealne, a bohaterowie mają jakieś nadnaturalne moce, jednak i na to lepiej nie zwracać uwagi. Ja pierwszej części trylogii daję ocenę 8/10 i już nie mogę się doczekać, aż w końcu zabiorę się za drugi tom. A Wy CZYTAJCIE!!!
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Przeczytam 52 książki w 2016 roku -  #12/52
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu! - 4/158 cm

********************************************************************************************************* 
Dajcie mi znać w komentarzach, czy czytaliście już Endgame. Wezwanie, czy się Wam ta książka podobała oraz jak się Wam spodobała recenzja! ^^
No i powiem też Wam, że w marcu posty nie będą pojawiały się tak często jak ostatnio, bo już teraz mamy wiele sprawdzianów, a na dodatek biorę w tym miesiącu udział w aż czterem konkursach: czytelniczym, ortograficznym, literackim oraz humanistycznym (historia i polski), dlatego muszę się do nich uczyć, a zwłaszcza do humanistycznego, bo do niego muszę prawie że na pamięć znać czternaście kartek A4 wypisanych drobnym maczkiem... xD
Widzimy się niedługo!*.*
Buziaki! :****♥