wtorek, 1 marca 2016

Rozpoczyna się gra początku końca... - recenzja książki Endgame. Wezwanie

Hejka naklejka!^^
Niestety, ale ferie już się skończyły... :/ Zdradzę Wam, że podczas wolnego udało mi się przeczytać cztery całe książki, a także zacząłem jedną, ale jeszcze jej nie skończyłem. Postaram się to zrobić w środę :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, o której było niedawno bardzo głośno i na pewno już nie raz o niej słyszeliście. Mianowicie, będzie to recenzja książki Endgame. Wezwanie, czyli pierwszej części trylogii zatytułowanej właśnie Endgame. Już od dawna chciałem przeczytać pierwszy tom, zwłaszcza po tak wielu pochlebnych recenzjach. Książka wydawała mi się bardzo oryginalną i świeżą powieścią, dlatego postanowiłem ją przeczytać. ^^ A czy taka była? xD
Miłego czytania! :*

Tytuł: Endgame. Wezwanie
Tytuł oryginału: Endgme: The Calling
Autorzy: James Frey & Nils Johnson - Shelton
Seria: Endgame #1
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 512
Wymiary grzbietu: 4 cm

 Opis 


Książka? Nie, to przyszłość rozrywki!
Projekt "Endgame" to multimedialne doświadczenie, w którym rzeczywistość przeplata się z fikcją.
Trzy powieści, jedna gra dla miliardów graczy.
No i 3 000 000 $ nagrody!
Przyszłość nie została jeszcze określona.
Dopiero "Endgame" ją zweryfikuje.
W Ziemię uderza seria meteorytów. Tylko garstka jest świadoma tego, co to oznacza…
W ich żyłach płynie krew starożytnych cywilizacji.
W ich umysłach odzywa się głośne wezwanie.
W ich rękach znajduje się los świata.
Nie mają nadprzyrodzonych zdolności. Nie potrafią latać, nie posługują się magią.
Od dziecka szkolono ich, by stali się zabójcami idealnymi.

 

 Ocena



 'Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Zawiera się w niej początek wszystkich rzeczy i koniec wszystkich rzeczy.'


 Wizualnie

Okładka książki może nie jest jakaś wyjątkowo spektakularna ani zachwycająco piękna, ale właśnie nie o to w niej chodzi. Ona powinna przyciągać uwagę czytelnika, a to na pewno robi. Jest bardzo nietypowa, ale dzięki temu wyróżnia się spośród natłoku okładek. Poza tym pasuje do treści, a to też jest całkiem ważne. Najbardziej podoba mi się kolor całego wydania - taki trochę złoty, trochę żółty. Grzbiet jest całkiem ładny, ale najważniejsze jest to, że nie wygina ani nie łamie się podczas czytania. Opis jest bardzo ciekawy, myślę, że powinien przykuć uwagę każdej osoby, która go przeczyta. Kartki, jak w większości książek, są szare, ale chyba dużo osób właśnie takie lubi. Czcionka nie jest duża, ale raczej nikt nie powinien mieć problemu z czytaniem. Literówek nie znalazłem wcale, a tusz nie rozmazuje się. Muszę pochwalić wydawnictwo SQN, ponieważ wydało tę książkę w bardzo nietypowy, ale ładny i solidny zarazem sposób.


 'Jesteśmy ludźmi. Mamy jedno życie i powinno się je szanować. Dlatego zabijanie musi być przemyślaną, świadomą decyzją.'


 Fabuła

Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę wobec tej książki, była jej niebanalna fabuła i pomysł na nią. Pomijając to, że na początku trochę trudno mi ją było ogarnąć, bo opis był trochę chaotyczny i nieszczegółowy, to jednak kiedy przeczytałem dokładniej i więcej razy, to zrozumiałem, o co chodzi w książce. Wielu z Was pewnie pomyślało, że są to takie Igrzyska śmierci. Ja też tak myślałem, ale w rzeczywistości jedynym podobieństwem pomiędzy tymi dwoma trylogiami jest sama Gra, czyli Endgame. W dodatku bardzo spodobał mi się pomysł 'kosmitów', którzy są odpowiedzialni za osiedlenie Ziemi oraz to, że Gracze pochodzili ze starożytnych cywilizacji i ludów, a dzięki temu mogłem poznać wiele nowych ludów.
Akcja to największa zaleta tej książki. Non stop coś się dzieje, nie możemy spokojnie odetchnąć, bo nawet kiedy jakieś ciekawe zdarzenie się zakończyło, to już rozpoczęło się nowe, i tak w kółko i w kółko. Ale co my tutaj mamy? No więc tak - przede wszystkim walkę. Czasem na broń białą, a czasem na palną. Oprócz tego dostajemy sporą porcję innych zapierających dech w piersiach wydarzeń, jak chociażby pościgi samochodowe. 
Oczywiście inną sprawą jest już to, że, moim zdaniem, bohaterom wszystko szło stanowczo za łatwo. Potrafili wybrnąć z każdej sytuacji, nawet takiej, z której po prostu nie było wyjścia, a każdy, bez względu czy był trenowany, czy nie, przypłaciłby udział w niej życiem. Ale nasi bohaterowie, jak mi się nieraz zdawało, są albo nieśmiertelni, albo mają kilka żyć, albo po prostu posiadają jakieś paranormalne moce, o których autorzy nic nam nie powiedzieli. No okej, rozumiem, że ktoś może przeżyć nawet groźny wyskok z pędzącego samochodu, ale jak ktoś może wyjść z wybuchu granatu, który na dodatek eksplodował ogniem?
Oczywiście wielkim plusem jest także nieprzewidywalność. Autorzy lubią nas zaskakiwać i bardzo często to robią - wplatają w fabułę nagłe i nieprzewidziane wątki i zwroty akcji, a dzięki temu książkę możemy czytać i czytać, bo nigdy się nie nudzimy i cały czas czekamy na coś zaskakującego. Niestety, ale udało mi się domyślić, kto znajdzie w tej części pierwszy klucz - Klucz Ziemi. I powiem Wam, że nie było to jakoś szczególnie skomplikowane. Dlaczego? Ponieważ autorzy jakby sami nam sugerują, na których postaciach powinniśmy się skupić, a dzięki temu udało mi się przewidzieć, kto zwycięży pierwszą rundę.
Zakończenie jest równie zaskakujące i nieprzewidywalne jak cała reszta fabuły. Ale mnie też trochę wkurzyło, ponieważ zginęła jedna z moich ulubionych postaci. I ja się pytam: dlaczego? Dlaczego akurat ta postać? Właśnie ta osoba była moim faworytem (albo faworytką ;) do zwyciężenia całego Endgame, według mnie miał/a na to największe szanse. A tu proszę! BACH! I po mojej ulubionej postaci...


 '-Czemu wierzymy w Chrystusa, Mahometa, Buddę, skoro widzieliśmy prawdziwe siły, które kreują życie oraz wiedzę?
(...)
-Ponieważ, (...) wierzymy, że jeden człowiek może coś zmienić.
'


 Bohaterowie

Cóż... w tej części mamy dwunastu głównych bohaterów - Graczy -, ale do nich dołączył też jeden zwykły człowiek. Biorąc pod uwagę ich ilość, postanowiłem, że nie skupię się na każdym z bohaterów, chyba że uda mi się to zrobić w jakiś niezwykle krótki i zwięzły sposób.
Ale najpierw skupmy się na moim ogólnym odczuciu. Bardzo spodobała mi się odmienność wszystkich Graczy oraz to, w jak bardzo inny sposób myślą i jak różnią się ich zachowania oraz reakcje na niektóre wydarzenia. Dzięki temu każda postać nabiera wyraźniejszego kształtu, staje się bardziej rozpoznawalna i wyrazista, a co za tym idzie - już nie mylimy jednego Gracza z drugim, mimo, iż na początku od tych wszystkich obco brzmiących  imion i nazwisk, a przede wszystkim ich ilości mogła zaboleć nas głowa. Przypadło mi do gustu, że każdy z uczestników chce wygrać Endgame, jednak wszyscy mają do tego jakiś swój powód oraz dążą do tego w zupełnie odmienny sposób, każda postać na swój własny. Jedyne, co mi średnio przypadło do gustu to to, że każdy Gracz nawiązuje w jakiś sposób z kimś sojusz, bo moim zdaniem to było trochę takie przedstawienie ich z tej samej strony.
Sarah Alopay to siedemnastoletnia Cahokianka pochodząca ze Stanów Zjednoczonych. W jej przedstawieniu spodobało mi się to, że dziewczyna tak naprawdę nienawidzi Endgame i nie chce barć w tym udziału. Jednak ma pecha, ponieważ musi stać się jednym z Graczy i właśnie spodobało mi się to, że Sarah wcale nie chciała brać udziału w Endgame, ale pragnęła ochronić swoją rodzinę i właśnie dlatego postanowiła zwyciężyć. Polubiłem ją, jednak nie była moją ulubioną postacią, a czasem bardzo mnie denerwowała, lecz przymykałem na to oko.
Chiyoko Takeda również ma siedemnaście lat, ale pochodzi z ludu Mu, równie tajemniczego jak ona sama. Na początku podchodziłem do niej z dystansem, ale później ogromnie ją polubiłem i stała się jedną z moich ulubionych postaci. Moim zdaniem to ona ma największe szanse na wygranie Endgame. Chiyoko to bardzo inteligentna i przebiegła dziewczyna, która potrafiła wyczyniać niesamowite rzeczy, na przykład walczyć na dachu rozpędzonego samochodu. Bardzo spodobała mi się ta postać i powiem Wam, że jest ona częścią pewnego wątku romantycznego, który był niesamowity, skomplikowany i bardzo mi się spodobał. 
Shari Chorpa jest siedemnastoletnią Harappnaką. Moim zdaniem to najbardziej wielkoduszna postać z całej dwunastki. Oczywiście potrafi zabijać rywali bez mrugnięcia nawet okiem, ale jest też niezwykle sympatyczną nastolatką, która potrafi wesprzeć kogoś w trudnej sytuacji. Shari to również jedna z moich ulubionych postaci i faworytów do zwyciężenia Endgame. Ponadto, oprócz samej jej postaci, spodobało mi się jej skomplikowane położenie, bo autorzy nieźle namieszali w jej życiu. Otóż Shari jest matką. Matką kilku, kilkunastoletniej Alice, którą musi ochronić przed innymi Graczami, gdyby ci chcieli wykorzystać dziewczynkę przeciw jej matce.
Jak widzicie, dużo kobiecych postaci przypadło mi do gustu. Z męskimi bohaterami jest o wiele gorzej; na moją uwagę i przychylność nasłużył sobie tylko i wyłącznie Hilal ibn Isa al-Salt, czyli osiemnastoletni Aksum. W jego postaci spodobało mi się to, że nie chce walczyć z innymi Graczami, a woli raczej utrzymać spokój i dobre relacje z rywalami. Poza tym świetne było również to, że chciał się dowiedzieć, kim dokładnie są istoty, które nakazują im brać udział w Endgame, a to może okazać się ciekawe. Może nie jest moim faworytem do zwyciężenia w całej grze, ale chciałbym, żeby został jej uczestnikiem jak najdłużej.
Muszę wspomnieć też o Christopherze Vanderkampie, który nie należał do Graczy, jednak był chłopakiem Sarah. Jego postać bardzo mnie denerwowała, gdyż uznał, że odnajdzie swoją ukochaną oraz pomoże jej wygrać. I od razu, nie bacząc na konsekwencje poleciał ją odszukać. Ale oczywiście nie przemyślał, jakie skutki mogą z tego wyniknąć, że ktoś będzie chciał zaszantażować Sarah mówiąc, że Christopher to jego zakładnik.


 'Świat i życie są dla Ciebie, są Twoje. Przyszłość nie została spisana, możesz ją kształtować.'


 Styl pisania

Styl pisania obu panów bardzo przypadł mi do gustu. Ich pióro jest niesamowicie lekkie i przeprowadza nas przez całą historię niezwykle szybko i gładko. Język, którym została napisana książka jest z pewnością przystępny dla każdego czytelnika, chociaż niektóre skomplikowane nazwy mogą kogoś nieraz denerwować. Mnie z kolei bardzo irytowały rozdziały opisywane z perspektywy Ana Liu, bo rozumiem, że chłopak miał tiki, ale po co na siłę wpychać w zdania niepotrzebne słowa, które te tiki nam pokazują? Te zdania wyglądają mniej więcej tak: Rozpoczyna mrugDYGOTDYGOTmrugmrug się DYGOTmrugmrugDYGOT Endgame mrugmrugmrugmrug DYGOTmrug. No nie denerwowało by Was to? Moim zdaniem to mocne przekombinowanie, a już na pewno bardzo denerwujące. Ale oprócz tego styl pisania panów Freya oraz Johnsona - Sheltona zaliczam na wielki plus, ponieważ czytając książkę z pewnością nikt nie będzie się nudzić, bo dzieje się w niej bardzo dużo. Poza tym bardzo podobały mi się opisy wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w książce, gdyż były one niezwykle żywe, niczym żywcem wyjęte z filmu. Może czasem autorzy za bardzo ubarwili niektóre rzeczy, przez co wydawały się one strasznie surrealistyczne, ale zdarzało się to raczej rzadko, dlatego nie mam większych zastrzeżeń.


 
 'Ziemianie to mrówki, które niszczą wszystko, co staje na ich drodze, zabijają się wzajemnie bez powodu i gapią zbyt długo w swoje odbicia w lustrach.'


 Podsumowanie

Endgame. Wezwanie to książka, jakiej jeszcze nie było. Autorzy mieli niesamowicie kreatywny i ciekawy pomysł na stworzenie całej trylogii i powinien się on Wam spodobać i wzbudzić Waszą ciekawość. Fabuła jest z pewnością bardzo ciekawa oraz żywa, a akcja wartka i nie daje nam odetchnąć, ponieważ w książce tak dużo się dzieje, że głowa mała. Książka jest z pewnością bardzo nieprzewidywalna i pełno w niej nieoczekiwanych zwrotów akcji, dzięki czemu w każdej chwili możecie zostać zaskoczeni. Zakończenie powinno się Wam spodobać i wcisnąć każdego w fotel, gdyż na ostatnich stronach bardzo dużo się dzieje, chociaż przewidzenie postaci, która ostatecznie odnajdzie Klucz Ziemi nie jest trudne i możecie to odgadnąć. Sami bohaterowie powinni przypaść Wam do gustu, ale do niektórych pewnie poczujecie też nienawiść, bo aż roi się tu od czarnych charakterów. Niektórzy pewnie będą też Was denerwować, ale przymknijcie na to oko. Styl pisania powinien szybko i gładko przeprowadzić Was przez całą historię, a podczas jej odkrywania nie będziecie się nudzić. Opisy walk oraz innych wydarzeń dosłownie wcisną Was w fotel, bo są one niezwykle żywe. Czasem możecie mieć jednak wrażenie, że bohaterom idzie stanowczo za łatwo jak na takie przeszkody oraz możecie pomyśleć, że niektóre opisywane wydarzenia są wręcz nierealne, a bohaterowie mają jakieś nadnaturalne moce, jednak i na to lepiej nie zwracać uwagi. Ja pierwszej części trylogii daję ocenę 8/10 i już nie mogę się doczekać, aż w końcu zabiorę się za drugi tom. A Wy CZYTAJCIE!!!
 
 
Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Przeczytam 52 książki w 2016 roku -  #12/52
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu! - 4/158 cm

********************************************************************************************************* 
Dajcie mi znać w komentarzach, czy czytaliście już Endgame. Wezwanie, czy się Wam ta książka podobała oraz jak się Wam spodobała recenzja! ^^
No i powiem też Wam, że w marcu posty nie będą pojawiały się tak często jak ostatnio, bo już teraz mamy wiele sprawdzianów, a na dodatek biorę w tym miesiącu udział w aż czterem konkursach: czytelniczym, ortograficznym, literackim oraz humanistycznym (historia i polski), dlatego muszę się do nich uczyć, a zwłaszcza do humanistycznego, bo do niego muszę prawie że na pamięć znać czternaście kartek A4 wypisanych drobnym maczkiem... xD
Widzimy się niedługo!*.*
Buziaki! :****♥

7 komentarzy:

  1. Świetna recenzja, podobnie jak książka.
    Drugi tom jest o wiele lepszy, czym prędzej czytaj!
    Powiem Ci, że na Twoim blogu brakuję mi chyba jednego - stron. Mianowicie miejsca, gdzie będzie kilka słów o tobie, spis recenzji, miejsce do kontaktu i współpracy. Na początku nawet nie wiedziałem kto tego bloga prowadzi, chyba pamiętasz jak pomyliłem Cię z jakąś Izą :P
    Pozdrawiam bardzo serdecznie ^^
    czytamboczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam <3! Osobiście najbardziej lubiłam Sarah i Jago (oczywiście jako duet ^^). Znam ten ból, nienawidzę jak autorzy uśmiercają jedną z moich ulubionych postaci :/ + boshh.. Christopher.. jak on mnie irytował :D (pewnie dlatego że shipowałam Sarah z Jago) Aaa no i strasznie lubiłam Bahra.. (nie pamiętam jak się pisze jego imię) w każdym razie ten najmłodszy...<3...
    Polecam drugą część, chociaż po tych wszystkich zachwytach, myślałam że przebije pierwszą, jednak tak się nie stało :/... Ale i tak polecam!
    Zapomniałam dodać - świetna recenzja, bardzo przyjemnie mi się ją czytało :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka zdecydowanie oryginalna, ale to pozytyw. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo słyszę o tej książce już od dawna, jednak ja nie jestem nią jakoś bardzo zainteresowana, mimo wielu pozytywnych opinii ;)

    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/02/collide.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Przyznaję, zainteresowałeś mnie. Będę MUSIAŁA poszukać.
    Odnośnie tych tików: sama mam, i zapewniam, że bardziej denerwują osobę "tikającą" niż na tiki patrzącą czy o nich czytającą. Odrobinę zrozumienia! :)
    Pozdrawiam!
    Sherlock

    http://wytrzeszcz-literacki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę czytałam i podobała mi się.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja świetna, ale książkę czytałam i nie podobała mi się aż tak bardzo jak tobie. Dałabym przeciętne 5/10 xd. Nie umiem określić co mi w niej nie pasowało, no ale nie zaiskrzyło

    zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń